Wtorek przynosi kontynuację obserwowanej w poniedziałek słabości dolara, a najsilniejsze są waluty Antypodów. Prym wiedzie dolar nowozelandzki, który został wsparty lepszymi danymi o sprzedaży detalicznej, oraz słowami przedstawiciela RBNZ (Hawkesby). Podtrzymał on oczekiwania na rychłe podwyżki stóp procentowych dając do zrozumienia, że na ostatnim posiedzeniu rozważany był ruch na stopach o 50 p.b. Dał też do zrozumienia, że podjęta ostatecznie decyzja, aby wstrzymać się z zacieśnieniem, nie była podyktowana wyłącznie sytuacją wokół COVID.
Słabszy dolar to wynik lepszych nastrojów na rynkach po tym, jak spadły obawy, że piątkowe wystąpienie szefa FED, może przynieść zapowiedź decyzji o taperingu na wrześniowym posiedzeniu - formuła sympozjum została zmieniona na wirtualną za sprawą obaw związanych z pandemią. Nowe szczyty odnotowały indeksy na Wall Street - S&P500, oraz Nasdaq. Lepsze nastroje widać też w Azji, oraz w Europie. Z kolei rentowności 10-letnich obligacji rządu USA zastygły wokół 1,26 proc.
Dzisiaj kalendarz wydarzeń nie będzie nazbyt interesujący. Uwagę może przyciągnąć posiedzenie Banku Węgier o godz. 14:00 - oczekuje się kolejnej podwyżki stóp procentowych o 30 p.b. do 1,50 proc.
OKIEM ANALITYKA - dolar i inni
Wczorajsze szacunki indeksów PMI dla strefy euro, oraz USA mogą być sygnałem, że okres wyraźniejszego odreagowania po pandemii się kończy, a zaczynają pojawiać się sygnały możliwego spowolnienia w gospodarkach. Tym razem nie ma co liczyć na dodatkowe wsparcie ze strony banków centralnych, wręcz odwrotnie - jeżeli presja inflacyjna nie zelżeje, to decydenci w bankach centralnych będą mieć coraz większy problem. I nie chodzi tu tylko o tzw. tapering, który akurat w przypadku FED jest dość emocjonalnie traktowany przez rynki. W całym tym zamieszaniu może być znów premiowany dolar na zasadzie ucieczki od ryzyka, choć w dłuższym okresie wygrane mogą być te waluty, których banki centralne będą zdeterminowane w temacie podwyżek stóp procentowych.