Na dworcach kolejowych ubywa sklepów, punktów gastronomicznych i usługowych, te mniejsze nie mają już nawet kas biletowych. Najgorzej jest na dworcach objętych realizowanym przez PKP od 2016 r. programem „Inwestycji dworcowych” (PID): tam, gdzie dworce odnowiono lub zmodernizowano, w górę poszły czynsze. Dla najemców okazują się zaporowe. Do tego doszedł efekt pandemii, w której ubyło podróżnych. Spora część prowadzących na dworcach działalność gospodarczą, która wtedy pożegnała kolej, już nie wróciła.

– Nie bez znaczenia był wybuch wojny w Ukrainie, który w naszej opinii, spowodował nieco wyhamowanie powrotu do wzrostu zainteresowania wynajmem lokali komercyjnych na dworcach w Polsce. Obecnie znów obserwujemy wzrost zainteresowania wynajmem – twierdzi PKP.

Jednak zdaniem ekspertów branży problemem jest zarządzanie. – Choć infrastruktura nawet na mniejszych dworcach znacznie się poprawiła, to brakuje nadania odpowiedniego priorytetu przychodom z komercji, który byłby traktowany tak samo jak element transportowy – uważa Dariusz Sinkiewicz, dyrektor zarządzający firmy Lagardre Travel Retail Polska, wiodącego detalisty na lotniskach, dworcach czy stacjach metra.

PKP ma także problemy z realizacją zaplanowanych inwestycji dworcowych, co ujawnił NIK w przedstawionym w sierpniu raporcie z oceny PID. W kontrolach dopatrzono się m.in. drastycznego zmniejszenia liczby dworców przeznaczonych do modernizacji i opóźnień w jej realizacji, co ma być konsekwencją złego zaplanowania i zorganizowania programu. W połowie ubiegłego roku spośród 85 dworców zaplanowanych do oddania w latach 2016–2021 zdołano oddać do użytku zaledwie 37.