Podkreślił, że inwestorzy instytucjonalni nie są skłonni do sprzedaży papierów. – Mała płynność akcji świadczy zatem o dobrej sytuacji Comarchu – zauważył prezes Filipiak.

Spółka posiada około 150–160 mln zł gotówki. Nie zamierza też wypłacić dywidendy za 2008 rok (zarobiła 36,9 mln zł). – Będziemy ostro inwestować w rozwój, musimy więc mieć bufor finansowy – tłumaczył szef Comarchu. Wyjaśnił, że firma skupi się w najbliższym czasie na przejmowaniu małych, niszowych spółek. Zarząd właśnie negocjucje przejęcie niemieckiej firmy. Transakcja może zostać sfinalizowana jeszcze w marcu. Prezes Filipiak zadeklarował też, że Comarch będzie ponosić większe nakłady na marketing, z czym wiążą się plany otwarcia oddziałów w Wietnamie i Chinach.

Filipiak prognozuje, że przychody grupy zwiększą się w tym roku o 5 proc. Rentowność ma utrzymać się na poziomie 6–7 proc. Wskazuje, że około 25–30 proc. przychodów Comarchu stanowią zamówienia z sektora bankowego, który szef Comarchu uznał za stabilnego klienta. Dostawy dla administracji publicznej wynoszą około 16–18 proc. obrotów. Filipiak przyznał, że w tym roku można się spodziewać spadku zamówień z tego sektora.

W 2008 r. przychody grupy Comarchu wzrosły o około 20 proc., do 702,5 mln zł. Zysk netto zwiększył się z 42,4 mln zł do 199,6 mln zł. Od ogłoszenia wyników kwartalnych 3 marca kurs akcji Comarchu wzrósł o ponad 11 proc. do 50 zł.