Potrafimy być cierpliwi. Nasz horyzont inwestycyjny to średnio siedem lat. Nie dajemy jednak gwarancji, że nie będziemy sprzedawać akcji Netii, jeśli nadarzy się dobra okazja – powiedział w rozmowie z „Parkietem” Jakub Rehor, starszy analityk i zarządzający w amerykańskiej firmie Third Avenue Managament, która jest dziś największym akcjonariuszem Netii (skupia 24,08 proc. akcji; część poprzez Third Avenue International Value Fund).
Third Avenue istnieje od 1986 roku. Według Rehora zdarzyło się, że fundusz trzymał udziały jednej firmy (wydobywającej ropę w Teksasie) przez 20 lat. – Kupiliśmy je w latach 80., wtedy, kiedy ceny ropy gwałtownie spadły, a wiele firm paliwowych zbankrutowało. Angle Energy wyszła z procesu upadłościowego jako jedna z pierwszych – powiedział Rehor, który dołączył do Third Avenue w 2004 roku. Według niego, portfel grupy jest dziś wart około 13 mld USD.
[srodtytul]Dług niemile widziany [/srodtytul]
Third Avenue zaczął inwestować w akcje Netii wiosną 2006 roku, gdy kurs walorów oscylował wokół 5–4,5 zł. Mijają trzy lata, od kiedy Amerykanie pojawili się w akcjonariacie spółki, a jej notowania tylko czasami i z trudem przebijają poziom 3 zł. – Zdecydowaliśmy się na inwestycję w Netię, bo po „bańce telekomunikacyjnej” szukaliśmy okazji wśród operatorów, czyli firm niezadłużonych, o zdrowej strukturze bilansu.
Sami też jesteśmy wielkimi wrogami długu i nie lewarujemy inwestycji kredytem bankowym – powiedział Rehor. Dodał, że Third Avenue zainwestowało wtedy także w inne firmy telekomunikacyjne. Nie ujawnił nazw operatorów, których akcje kupiło Third Avenue, zdradził jedynie, że jeden z nich pochodzi z Azji, a drugi z Europy. Pierwsza – stosunkowo nieduża – spółka okazała się rozczarowaniem. Jak powiedział Rehor, zarząd „niemal zniszczył jej wartość”.