Mobyland, wehikuł który w 2007 roku za wiązkę częstotliwości komórkowych (1800 MHz) zapłacił blisko 102 mln zł, poprosił regulatora o więcej czasu na wywiązanie się z zobowiązań koncesyjnych – dowiedział się „Parkiet”.
[srodtytul]Trzy miesiące i jeden rok[/srodtytul]
Zgodnie z licencją, spółka (kontroluje ją włoski operator Eutelia) miała zacząć wykorzystywać częstotliwości w ciągu 18 miesięcy od rezerwacji pasma. Termin ten mija 31 maja. Teoretycznie właśnie wtedy Mobyland powinien wejść na rynek z komercyjną ofertą i uruchomić choć jeden własny nadajnik. – Mobyland złożył wniosek o przesunięcie tego terminu do końca sierpnia – przyznał Jacek Strzałkowski, rzecznik UKE. To nie wszystko. Zgodnie z koncesją, do końca 2009 roku Mobyland miał pokryć własną siecią obszar Polski odpowiadający 15 proc. populacji. – Spółka wnioskuje tu o dodatkowy rok – dodał rzecznik UKE.
Mobyland pierwszy raz złożył wniosek w tej sprawie w lutym. Dokument wymagał wówczas uzupełnienia – m.in. o uzasadnienie prośby. 25 marca do Urzędu wpłynęła uzupełniona wersja wniosku. Według Strzałkowskiego, UKE rozpatrzy wniosek w ciągu kilku tygodni. Jeśli się nie zgodzi, w najczarniejszym scenariuszu Mobyland może stracić częstotliwości. Jednak bardziej prawdopodobne jest, że UKE przychyli się do prośby spółki. Anna Streżyńska, prezes UKE, już wcześniej sygnalizowała, że w czasach kryzysu podejście Urzędu może być bardziej liberalne.
Mobyland zdobył częstotliwości dzięki Centernetowi (zależny od NFI Midas), który zrezygnował z jednej wygranej wiązki. Anna Gołębicka, rzecznik Centernetu, pytana, czy ta firma też planuje wystąpić do UKE o wydłużenie terminów, powiedziała: – Na razie nie zamierzamy.