Zgodę na uruchomienie buy backu wydało piątkowe walne zgromadzenie akcjonariuszy. Pieniądze na ten cel będą pochodziły z zeszłorocznego zysku (170 tys. zł) i z kapitału zapasowego. Inwestorzy ciepło przyjęli informację o skupie, która została opublikowana w trakcie notowań. Kurs zyskał 7,2 proc. i na zamknięciu sesji wyniósł 2,98 zł.
Wrocławska spółka może skupić do pięciu procent kapitału. Będzie płaciła za każdy papier nie mniej niż 5 zł i nie więcej niż 6 zł. W związku z tym, że obrót walorami Power Media na giełdzie jest znikomy, firma ogłosi wezwanie lub kilka wezwań do sprzedaży akcji. – Jeszcze nie wybraliśmy biura maklerskiego, które będzie wspierać nas przy buy backu, dlatego nie spodziewam się, żebyśmy w tym kwartale mogli z nim ruszyć – powiedział Wojciech Narczyński, prezes Power Media.
Spółka może wykorzystać walory na program motywacyjnego dla menedżerów lub zakup udziałów w innych podmiotach. Akcje mogą również zostać umorzone lub sprzedane inwestorowi instytucjonalnemu.
Narczyński nie chciał zdradzić, który ze scenariuszy jest najbardziej prawdopodobny. Przyznał, że zarząd firmy (trzy osoby kontrolujące łącznie dwie trzecie kapitału), rozczarowany wolnym tempem rozwoju organicznego, skłania się do bardziej agresywnych ruchów. – Przyglądamy się kilku przedsiębiorstwom, jednak z żadnym z nich nie rozpoczęliśmy jeszcze rozmów – przyznał prezes. Nie chciał zdradzić nazw.
Ujawnił jedynie, że Power Media interesuje się spółkami dysponującymi własnymi produktami, które mogłyby wzbogacić jej ofertę handlową (giełdowa firma pisze oprogramowanie na zamówienie, wynajmuje informatyków i prowadzi serwis księgowości internetowej ifirma. pl). – Chcemy powiększyć grupę o zdrowe podmioty, które nawet jeśli nie wypracowują jeszcze zysku operacyjnego, to w krótkim czasie będą w stanie to osiągnąć – uzasadniał Narczyński.