Decyzją UKE z 2006 r., TP ma obowiązek zapewnić dostęp do podstawowych usług telekomunikacyjnych klientom, którzy nie gwarantują zysku z inwestycji. Może też domagać się zwrotu części poniesionych kosztów. O tym, czy zwrot TP się należy, decyduje UKE, a w kosztach partycypują wszyscy operatorzy o przychodach wyższych niż 4 mln zł, proporcjonalnie do udziału w rynku mierzonego obrotami.

Jabczyński nie powiedział, o jaką kwotę w tym roku będzie ubiegać się TP tytułem dopłaty do kosztów poniesionych w 2008 r. Można jednak zakładać, że nie będzie ona znacząco odbiegać od sumy naliczonej za usługi świadczone w 2007 r. (219 mln zł). Rok wcześniej TP wystąpiła o 140 mln zł, bo świadczyła usługę przez pół roku. UKE nie zaakceptowało ani jednego wniosku TP w tej sprawie, a ta poszła do sądu.

Według TP, postępowanie dotyczące kosztów 2006 r. nie zostało rozstrzygnięte przez Naczelny Sąd Administracyjny, bo UKE złożyło skargę kasacyjną, odwołując się od korzystnego dla TP wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Drugiego wniosku UKE nie zaczęło rozpatrywać (złożony został w czerwcu ubiegłego roku). Dlatego TP rozważa złożenie skargi na bezczynność regulatora do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

Czekając na werdykt, Polkomtel i Polska Telefonia Cyfrowa tworzą rezerwy, obciążające ich wyniki. Odpisów nie robi zaś Netia, przekonana o racji UKE.