Po sześciu miesiącach strata operacyjna przekracza 101 mln zł. Uwzględnia 66,3 mln zł odpisów, w tym m.in. na: nierentowne projekty (38,3 mln zł), przeterminowane należności (11,4 mln zł), zapasy (10 mln zł) i rezerwy na urlopy i premie (5,7 mln zł). Na poziomie netto strata za I półrocze wynosi 92 mln zł. Przychody to ledwie 281 mln zł, czyli o 200 mln zł mniej niż rok wcześniej. – Klienci, głównie z sektora finansowego i publicznego mocno ograniczyli budżet na inwestycje technologiczne. Dotyczy to głównie wydatków na infrastrukturę – wyjaśnia Piotr Kardach, prezes Sygnity.
Zapewnia, że spółka nie planuje dalszych odpisów. Oczekuje również, że II półrocze będzie dużo lepsze i w tym okresie Sygnity wypracuje około 20 mln zł zysku operacyjnego. Przychody mają wynieść ponad 400 mln zł. W całym roku sięgną 700 mln zł. W 2008 r. firma miała blisko 1 mld zł obrotów. Portfel zamówień na ten rok, uwzględniający już zrealizowane umowy, ma obecnie wartość 480 mln zł.
Olbrzymie odpisy restrukturyzacyjne sprawiły, że Sygnity naruszyło zapisy umowy kredytowej z BRE Bankiem dotyczące osiągniętego wyniku operacyjnego. Podobne problemy, w przypadku kredytu z Banku Gospodarki Żywnościowej, miał zależny Winuel. Kardach liczy jednak, że wierzyciele będą dalej chcieli współpracować z obiema spółkami.
– Natychmiast po podjęciu decyzji o zawiązaniu rezerw spotkaliśmy się z instytucjami i rozmawialiśmy na ten temat. Zakładam, że nic się nie zmieni w kwestii dalszego finansowania naszej działalności – mówi. Zadłużenie grupy Sygnity w postaci kredytów bankowych wynosi obecnie 47 mln zł. Do tego dochodzą zobowiązania z tytułu wyemitowanych obligacji na kwotę 37 mln zł.
Zarząd Sygnity zapowiada wdrożenie programu oszczędności. W pierwszej kolejności dotkną podwykonawców i pracowników. Nieuchronne będą zwolnienia i zamrożenie pensji i premii.