To o 136 proc. więcej, niż wyniosła cena emisyjna akcji serii D (1,8 zł), które TPH sprzedał niedawno w publicznej ofercie, pozyskując 0,72 mln zł. Ostatecznie na zamknięciu walory kosztowały 3,5 zł, o 94,4 proc. więcej niż w ofercie.
Maksymalnie PDA TPH kosztowały wczoraj 5,55 zł. Przy tym kursie cała grupa (jej kapitał po rejestracji dwóch tegorocznych podwyższeń dzielić się będzie na 29,4 mln papierów) byłaby warta ponad 163 mln zł, czyli blisko dwa razy więcej niż porównywalna pod względem biznesowym spółka z GPW – Mediatel. Jego kapitalizacja wynosi około 82 mln zł, przychody za trzy kwartały to ok. 152 mln zł, a zysk netto 4,1 mln zł.
Tymczasem tegoroczne przychody TPH mają wynieść ponad 100 mln zł. W I półroczu sięgnęły 44,5 mln zł, a zysk netto 2,5 mln zł. Jeśli założyć, że podobnie będzie w II półroczu, to maksymalna kapitalizacja TPH na pierwszej sesji stanowi 33-krotność tegorocznego zysku. Pamiętać trzeba, że inwestorzy na razie obracają tylko 1,4 proc. akcji TPH. Ograniczona płynność papierów sprawia, że znaczące ruchy cenowe może wywołać nawet niewielka liczba transakcji.
– Chcemy być bardzo znaczącym graczem rynkowym. Nasz plan zakłada zwiększanie przychodów, a mniejszy nacisk kłaść będziemy w najbliższym czasie na zyskowność grupy – powiedział Bernhard Friedl, prezes i akcjonariusz TPH pytany o przyszłe zyski. Według niego TPH chce brać udział w konsolidacji rynku. – Jest potencjał, aby kupować i łączyć się z firmami telekomunikacyjnymi – mówił.
TPH interesują firmy o rosnących przychodach, poprawiające zyskowność sprzedaży, stabilne pod względem wyników finansowych. Zarówno te posiadające silną pozycję na rynku detalicznym, jak i dla firm, czy i zajmujące się hurtowymi połączeniami. Friedl nie wykluczył finansowania przejęć za pomocą emisji akcji skierowanych do właścicieli kupowanych podmiotów.