Spółka – podobnie jak inni operatorzy decydujący się na wejście w telefonię mobilną, a nie mający własnej infrastruktury – zaczyna od oferty abonamentowej. Proponuje klientom także aparaty za złotówkę. Przy abonamencie wynoszącym 25 zł klient otrzymuje 30 minut rozmów (0,83 zł za minutę, więc stosunkowo dużo), a za 50 zł – 70 (0,71 zł za minutę). Każda kolejna minuta kosztuje już 0,29 zł (do Play i Cyfrowego Polsatu 0,64 zł).
Według Macieja Janasa, członka zarządu wielkopolskiej firmy, z usługi komórkowej Inea będzie mógł skorzystać każdy. Jednak operator promuje abonentów korzystających z jego innych usług, dodając za każdą 10–30 minut. – Zakładamy, że w 2010 roku pozyskamy około 10 tys. abonentów usługi komórkowej, a próg rentowności, gdy ich liczba sięgnie kilkanaście tysięcy – powiedział Janas.
W tym roku zarząd Inea zamierza zainwestować 71 mln zł, podczas gdy w 2009 r. było to 32 mln zł. Firma stawia na rozwój geograficzny: organicznie i przy współpracy z innymi operatorami. – W tym roku nie mamy planów wychodzenia poza Wielkopolskę – mówił Janusz Kosiński, prezes i akcjonariusz Inea. Zapowiedział inwestycje w budowę sieci NGN (nowej generacji) oraz WiMax, za pośrednictwem której chce wprowadzić bezprzewodowy dostęp do Internetu. Inea obsługuje 134 tys. aktywnych gniazd. Dzięki inwestycjom chce zwiększyć tę liczbę w tym roku do 142 tys.
Ma 66 tys. abonentów telewizji analogowej, 61 tys. cyfrowej (około 10 tys. HD TV), 67,5 tys. użytkowników Internetu i 18,5 tys. usługi telefonicznej. Inea chce powtórzyć wynik z 2009 r. i przyłączyć 9 tys. użytkowników Internetu i 8 tys. klientów usługi telefonicznej. – Chcielibyśmy, aby na koniec roku statystyczny abonent korzystał z minimum dwóch usług – mówił Kosiński.
Tegoroczne przychody spółki mają wynieść 116 mln zł, a EBITDA (wynik operacyjny plus amortyzacja) – 50 mln zł. W 2009 roku było to 103 mln zł i 48 mln zł.