Podobnego zdania są Waldemar Stachowiak, analityk z Ipopema Securities, czy Paweł Puchalski, szef analiz w DM BZ WBK. – To zawsze 4 proc. kapitału dostępnego do sprzedaży od zaraz mniej – komentował Puchalski. Obaj podkreślają jednak, że potencjalna podaż walorów ze strony Skarbu Państwa nie była uwzględniana w wycenach akcji TP, przygotowanych metodą zdyskontowanych przepływów pieniężnych. – Nie ma na takie ryzyko modelu – mówi Stachowiak.
W czwartek rzecznik MSP Maciej Wewiór poinformował, że resort zakończył sprzedawanie na giełdzie za pośrednictwem DM Banku Handlowego około 4,15 proc. walorów największego w kraju operatora telekomunikacyjnego. Biuro sprzedawało walory należące do rządu od 14 stycznia do 5 sierpnia na 44 sesjach. MSP uzyskało za nie 884,9 mln zł, kończąc prywatyzację firmy. Choć informacja o tym pojawiła się w mediach już po czwartkowej sesji, w trakcie dnia kurs akcji TP zyskał 2,1 proc., rosnąc do 16,8 zł. W piątek walory TP także zachowywały się lepiej niż inne firmy z WIG20. Podczas gdy indeks tracił na wartości, walory operatora zyskiwały. Na zamknięciu jeden kosztował 17,10 zł (+1,8 proc.).
To cena wyższa niż poziom wyceny podawany przez wielu analityków (około 16,5 zł). Najwyżej walory TP wycenia Michał Marczak, analityk DI BRE Banku, który w raporcie z 29 lipca zatytułowanym „Najgorsze za nami” wyznaczył cenę docelową papieru na 18,2 zł.