Stało się tak, jak przypuszczaliśmy. Umorzenie akcji własnych kupowanych przez Multimedia Polska przez kilkanaście miesięcy (za ponad 420 mln zł, w wezwaniach) okazało się newralgiczne. Kontrolujący spółkę akcjonariusze zwarli szyki, łącząc siły z pracownikami oraz prezesem, i wykupią akcje od pozostałych inwestorów. Następnie zapewne wycofają kablówkę z giełdy.
Siedem wehikułów łączy siły
Do tzw. przymusowego wykupu (ang. squeeze out – wyciśnięcie) mniejszościowych akcjonariuszy Multimediów przygotowuje się siedem spółek zarejestrowanych w rajach podatkowych, które łącznie dysponują ponad 90 proc. kapitału.
Nazwy części wehikułów: UNP Holdings, M2 Investments, Tri Media, Kalberri i Biscoden inwestorzy powinni kojarzyć. Większość była niegdyś pośrednio i bezpośrednio kontrolowana lub reprezentowana przez dwie osoby: Tomka Ulatowskiego i Ygala Ozechova. Zasiadają oni w radzie nadzorczej Multimediów, a spółka dziś opisuje ich jako właścicieli spółki M2 (ma 45,6 proc. akcji kablówki). Z kolei Kalberri to spółka zależna od prezesa Multimediów Andrzeja Rogowskiego. Niedawno dokupiła akcji Multimediów, płacąc 9,53 zł za sztukę.
W wyciskaniu giełdowych inwestorów wezmą też udział dwa inne wehikuły, których tożsamość nie była do tej pory znana: Dunaville Trading i Lubotech Ltd.
Według Rogowskiego Dunaville (ma 0,89 proc. akcji Multimediów) należy do pracowników kablówki.