Na inwestora jest zbyt wcześnie

Nie zostałem wynajęty po to, żeby szybko znaleźć dla Sygnity nowego właściciela. Moją rolą jest naprawa spółki i sprawienie, żeby wreszcie zaczęła zarabiać konkretne pieniądze - mówi Parkietowi Janusz Guy, prezes Sygnity

Aktualizacja: 13.02.2017 04:26 Publikacja: 08.12.2012 09:44

Janusz Guy

Janusz Guy

Foto: Archiwum

Czy Pana zadaniem, jako prezesa Sygnity, jest znalezienie w krótkim czasie inwestora dla spółki?

Nie zostałem wynajęty po to, żeby szybko znaleźć dla Sygnity nowego właściciela. Moją rolą jest naprawa spółki i sprawienie, żeby wreszcie zaczęła zarabiać konkretne pieniądze. To powinno przełożyć się pozytywnie na wycenę firmy, na czym skorzystają akcjonariusze.

Czy sytuacja Sygnity jest zatem tak zła, że nie ma teraz szans na pozyskanie akcjonariusza?

Kondycja finansowa spółki nie jest zła. Co prawda w ostatnich kwartałach popełniono parę błędów, które negatywnie przełożyły się na wyniki ale nie powinno to przysłonić pozytywnych zmian, które zaszły w firmie. Musimy tylko dokończyć reorganizacje spółki, świadomie nie używam słowa restrukturyzacja, dzięki czemu jej wyniki szybko zaczną się poprawiać.

Wracając do pytania o inwestora, to cały czas spotykam się i rozmawiam z różnymi podmiotami, zarówno branżowymi jak i finansowymi, które chcę lepiej poznać spółkę i porozmawiać o jej strategii. Pochodzą zarówno z Polski jak i za granicy.

Rozmowy, jak rozumiem, mają luźny charakter, czy też są w jakiś sposób sformalizowane? Może z którymś z potencjalnych inwestorów Sygnity podpisało umowę o zachowaniu poufności?

Spotkania, które odbywam, mają wstępny charakter. Nikt nie przeprowadza obecnie due diligence spółki. Gdybyśmy zaszli tak daleko, wynajęlibyśmy raczej bank inwestycyjny, który w naszym imieniu prowadziłby tego typu projekt.

To po co w takim razie traci Pan czas na takie spotkania?

Zawsze warto spotykać się i rozmawiać z potencjalnymi partnerami biznesowymi, bo tego kontakty mogą zaowocować ciekawymi pomysłami, które będziemy mogli wykorzystać w bieżącej działalności.

A może po prostu Sygnity nie jest jeszcze gotowe do zmiany właściciela?

Najważniejszym zadaniem dla zarządu jest dokończenie porządkowania firmy. Efekty zmian będą już widoczne w wynikach za I półrocze bieżącego roku obrotowego (zaczął się 1 października). Mam nadzieję, że gdy pokażemy wyniki za ten okres przekonamy akcjonariuszy i rynek, że w spółce jest coraz lepiej co otworzy nam przestrzeń do śmielszych inwestycji.

Mówi Pan o śmielszych inwestycjach a na razie, to Sygnity ma w marcu do wykupienia papiery dłużne za 63 mln zł. Będziecie chcieli je zrolować?

Wierzymy, że obligatariusze, obserwując pozytywne zmiany zachodzące w spółce, będą zainteresowani jej dalszym finansowaniem. Jednak nic na siłę. Jeśli warunki, na jakich będziemy mogli zrolować papiery dłużne będą mniej korzystne niż obecne, nie zdecydujemy się na taki krok. Przygotowujemy się na scenariusz, że w marcu wykupimy wszystkie obligacje.

Prezentowana w piątek strategia niewiele wspomina o nowych pomysłach biznesowych spółki. Analitycy krytykują ją mówiąc, że spółka skupia się na ochronie przychodów a poprawa rentowności będzie jedynie efektem cięcia kosztów.

Specjalnie pokazaliśmy inwestorom bardzo konserwatywne i ostrożne plany. Nie chcemy obiecywać zbyt wiele. Mamy ciekawe pomysły na rozwój spółki ale na takie tematy będziemy mogli rozmawiać dopiero, gdy ustabilizujemy fundamenty spółki i pokażemy, że na bazie posiadanych aktywów również potrafimy zarabiać.

Czy pomysły, o których myślicie, a na razie głośno nie chcecie mówić, będą bardzo kapitałochłonne?

Chcemy poszerzać ofertę, żeby jak najlepiej odpowiadała potrzebom klientów. Nie chcemy ograniczać się tylko do trzech sektorów, dla których pracujemy obecnie. Kiedyś Sygnity miało np. bardzo mocną pozycję w sektorze telekomunikacyjnym. Nie widzę powodów, dla których nie mielibyśmy do tego wrócić.

Nie wyobrażam sobie, że Sygnity mogłoby samodzielnie odbudować dobre relacje z Telekomunikacją Polską czy innymi operatorami.

Przyznaję, że organiczne zdobywanie tego rynku nie jest możliwe. Ale przecież zawsze można kupić kogoś, kto jest mocno osadzony u tych klientów i ma z nimi dobre relacje. Wariantów mariaży kapitałowych jest bardzo dużo.

Ale przecież Sygnity nie stać teraz na żadne akwizycje?

Kondycja firmy będzie się poprawiać. Będziemy generować coraz więcej gotówki z działalności operacyjnej. Zawsze można też sobie wyobrazić scenariusz, że pod konkretny projekt poprosimy o pieniądze naszych właścicieli.

Ma Pan na myśli emisję z prawem poboru?

To tylko jeden z pomysłów. Możemy przecież posiłkować się pieniędzmi, które wniesie jakiś nowy akcjonariusz. Na rynku są inwestorzy i fundusze, którzy chętnie, w zamian za jakiś pakiet akcji, partycypowaliby w takim projekcie. Zaznaczam jednak, że mówimy o dłuższym horyzoncie. Na razie, w bieżącym roku obrotowym, nie wyobrażam sobie, żebyśmy mogli angażować się tego typu tematy.

A co z planami ekspansji zagranicznej Sygnity forsowanymi przez poprzedni zarząd? Firma zarzuciła te pomysły?

Z racji na dotychczasowe doświadczenia zawodowe w międzynarodowych korporacjach, pomysły ekspansji zagranicznej są mi bardzo bliskie. Uważam, że spółka ma szanse zaistnieć ze swoimi rozwiązaniami poza krajem. Będziemy jednak starali się znajdować wiarygodnych partnerów do tego typu biznesów. Na pewno nie zaczniemy samodzielnie budować własnej sieci sprzedaży za granicą bo to zbyt ryzykowna strategia. W ekspansji bardzo przydatne mogą się za to okazać relacje z zagranicznymi firmami czy funduszami, z którymi spotykamy się obecnie.

Polscy informatycy mają bardzo dobre opinie na świecie. Znam szereg przypadków, że wielkie, międzynarodowe korporacje, nieco rozczarowane współpracą z informatykami z Azji, szukają kontaktów w naszej części Europy, żeby zlecać u nas produkcję oprogramowania. To bardzo interesujący kierunek rozwoju.

Jaka część sprzedaży Sygnity, za 2-3 lata, będzie pochodziła zza granicy?

Podchodzę do tego tematu bardzo ambicjonalnie i chcę być z niego rozliczany osobiście. Nie potrafię jednak podać obecnie żadnych liczb. W II półroczu 2013 r. będziemy w stanie podać budżet, jaki zamierzamy przeznaczyć na ekspansję poza Polską.

Wierzy Pan, że inwestorzy docenią szybko poprawiające się wyniki spółki i jej wycena zacznie rosnąć. Problem w tym, że to kolejna już strategia, która ma uzdrowić spółkę prezentowana w ostatnich kilku latach.

Wierzę, że rynek jest racjonalny i poprawiające się wynikami zwiększą zainteresowanie akcjami Sygnity. Zawsze jednak można sobie wyobrazić scenariusz, że tak się nie stanie. Wtedy być może sami, wykorzystując niską wycenę, zaczniemy skupować nasze papiery, które następnie moglibyśmy wykorzystać do różnych celów.

IT
Technologie
Zwiastun nowego „Wiedźmina” ma już kilka milionów odsłon
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Technologie
Pogrom w grach. 11 bit studios ciągnie branżę w dół
Technologie
11 bit i PCF. Czy w grach dzieje się coś złego?
Technologie
Premier: TVN i Polsat na listę spółek pod ochroną
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Technologie
Hiobowe wieści z 11 bit studios. Wiemy o którą grę chodzi
Technologie
PCF Group nie pozyskało finansowania. Co zrobi?