Satelitarna platforma kontrolowana przez Zygmunta Solorza-Żaka zarobiła na czysto w II kw. br. 81 mln zł. To o 19 proc. mniej niż rok temu i o 6 proc. mniej niż oczekiwali analitycy ankietowani przez PAP. Z tego powodu oraz za sprawą sceptycyzmu części inwestorów, że grupie ciężko będzie utrzymać EBITDA na poziomie wyższym niż 1 mld zł, akcje Cyfrowego Polsatu dołączyły do papierów tracących wczoraj na wartości.
Rynek reklamy się ożywia
Przychody grupy Cyfrowego Polsatu w II kw. wyniosły 740 mln zł, o 3 proc. więcej niż rok wcześniej, a EBITDA 257 mln zł (spadek o 5 proc.). Półroczna EBITDA sięgnęła 502 mln zł. Jej poziom jest o tyle istotny, że od relacji EBITDA do długu netto zależy, czy Cyfrowy Polsat będzie mógł wypłacić dywidendę. Aby mógł to zrobić, wskaźnik musi być niższy od 2.
– Przy założeniu, że w drugiej połowie roku grupa wypracuje 480 mln zł gotówki, dywidenda przyszłoroczna jest niezagrożona – uważa Włodzimierz Giller, analityk DM PKO BP.
Należy on do ekspertów, których założenia były konserwatywne i wynikami grupy zaskoczeni nie byli. – Prognozowaliśmy, że zysk netto grupy wyniesie około 77 mln zł i zaskoczeni nie byliśmy. Wyniki nie wyróżniają się na tle poprzednich publikacji. Obraz jest stabilny. Firma buduje coraz większe ARPU (przychód od użytkownika – red.) na stabilnej bazie abonentów platformy satelitarnej. Jest dość skuteczna w sprzedaży nowych usług klientom – mówił Giller.
– Dobrą informacją jest to, że podobnie jak zarząd TVN, także menedżerowie Cyfrowego Polsatu uważają, że spadki rynku reklamy telewizyjnej będą coraz mniejsze. Zakładałbym, że w IV kw. wydatki reklamodawców będą wyższe niż w rok wcześniej – dodał.