Marcin Cichy, którego Sejm w poniedziałek wieczorem miał powołać na stanowisko prezesa UKE, mówił rano posłom na Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowych Technologii, że zamierza deregulować rynki schyłkowe. Nie jest wykluczone, że ta i inne jego wypowiedzi wygłoszone w Sejmie zadziałały kojąco na nerwy akcjonariuszy firm telekomunikacyjnych notowanych na GPW. Cichy zapowiedział bowiem, że celem regulatora w kadencji 2016–2021 będzie doprowadzenie do zahamowaniu spadku wartości telekomunikacyjnego rynku detalicznego, który według niego skurczył się przez ostatnie cztery lata o 3,5 mld zł.
Na poniedziałkowej sesji akcje Orange Polska drożały o ponad 7 proc. i w najlepszym momencie kosztowały 5,88 zł, a papiery Cyfrowego Polsatu drożały o ponad 3 proc., do nawet 25,95 zł. Delikatnie rosła także wycena Netii (o 0,5 proc.).
Zdaniem Konrada Księżopolskiego, analityka Haitong Banku, inną informacją, która mogła przyczynić się do wzrostu notowań Orange, był zakup pakietu akcji przez prezesa spółki, Jeana-Francois Fallachera. – To zwykle znak wiary we wzrost firmy. Ale z drugiej strony prezes Orange Polska przeznaczył na zakup papierów swoje wynagrodzenie za około dwa tygodnie pracy – mówi Księżopolski.
Kandydaturę Cichego na stanowisko szefa UKE przedstawiała w poniedziałek Anna Streżyńska, minister cyfryzacji. Cichy pracuje od wiosny w resorcie jako dyrektor biura analiz. – Od marca br. powrócił na moją prośbę do administracji – mówiła Streżyńska. Podkreślała, że Cichy wiele lat pracował w UKE i odpowiadał za kluczowe elementy strategii w czasie, gdy była prezesem tego urzędu.
Cichy ocenił, że branża jest obecnie w punkcie zwrotnym. – Standardowe usługi telekomunikacyjne i prawodawstwo w tym zakresie są w fazie nasycenia – mówił. Zapowiedział, że za jego kadencji UKE zajmie się rozdysponowaniem pasma 700 MHz, wróci do rozstrzygania sporów na zasadzie porozumień, jak to z TPSA z 2009 r.