Aż o 10 proc. przy wysokim obrocie taniały w piątek akcje Comarchu. Była to reakcja na publikację wyników za IV kwartał. Zyski nie tylko były niższe w ujęciu rok do roku, ale też mocno odstawały od oczekiwań analityków. Zarząd uspokaja, że ten rok zapowiada się lepiej. Sygnalizuje również, że będzie rekomendował wypłatę dywidendy.
Rynek publiczny się budzi
Według wcześniejszych zapowiedzi prezesa Janusza Filipiaka dywidenda może być podobna do ubiegłorocznej (1,5 zł na akcję). Czy to możliwe, skoro zyski mocno spadły?
– Wydaje się że tak, gdyż obecna dywidenda nie konsumuje zbyt dużo FCF (wolne przepływy pieniężne – red.), a sytuacja finansowa spółki jest dobra, z długiem netto w okolicy zera – komentuje Konrad Księżopolski, szef działu analiz Haitong Banku. Dodaje, że w takich warunkach możliwa byłaby nawet wyższa dywidenda, ale stanowisko głównych właścicieli w tej sprawie się raczej nie zmieni.
Na przyszłe wyniki Comarchu wpływ będzie mieć m.in. kontrakt dotyczący kompleksowego systemu informatycznego dla ZUS, o którego utrzymanie spółka rywalizowała z giełdowym Asseco. Zaoferowała zdecydowanie niższą kwotę i wygrała. W piątek podpisała czteroletnią umowę wartą 242 mln zł. Tym samym rozpoczął się 12-miesięczny okres przejściowy, w czasie którego przygotowana zostanie koncepcja przejęcia zadań od Asseco (ono w minionych latach świadczyło te usługi).
To jeden z nielicznych dużych kontraktów, które pojawiły się na rynku publicznym w ostatnich latach. Zarządy spółek IT twierdzą jednak, że wreszcie widzą ożywienie. W Comarchu portfel zamówień na 2018 r. jest o kilkanaście procent wyższy rok do roku i sporą jego część stanowią umowy z sektora publicznego.