– Chcielibyśmy ustalić najważniejsze parametry porozumienia do końca marca i to prawdopodobnie się uda, natomiast samo podpisanie porozumienia wymaga jeszcze wielu formalności i nastąpi prawdopodobnie w kwietniu. Dlatego najprawdopodobniej wystąpimy do wierzycieli o jeszcze jedno przedłużenie terminu – mówi Piotr Wierzbicki z zarządu Sygnity. Nie kryje zdziwienia, że cały proces tak długo trwa. – Wydawać by się mogło, że sytuacja w spółce jest jasna już od czerwca 2017 r., kiedy złamane zostały kowenanty. Jest oczywiste, że nie ma wystarczających środków na natychmiastową spłatę całego wymagalnego zadłużenia (czyli ponad 70 mln zł – red.) i jedynym rozsądnym wyjściem jest porozumienie z wierzycielami – mówi.

Prace nad porozumieniem tak się przeciągają m.in. z uwagi na dużą liczbę podmiotów biorących udział w tym procesie. Jest ich w sumie około 20. Zarząd podkreśla, że ważne jest, aby wszyscy zrozumieli, że szybkie zawarcie porozumienia jest także w interesie wierzycieli. – Prowadzimy na bieżąco działalność operacyjną i obsługujemy klientów, ale oczywisty jest fakt, że obecna sytuacja spółce nie pomaga. Podpisanie porozumienia zakończyłoby wszelkie spekulacje – mówi Wierzbicki. Podtrzymuje prognozy finansowe, ale zaznacza, że zakładają one zawarcie porozumienia z wierzycielami. Jego termin jest też istotny dla emisji akcji. Ważność uchwały wygasa bowiem już w lipcu.

Tymczasem 27 marca odbędzie się walne zgromadzenie akcjonariuszy. Zdecyduje m.in. o dalszym istnieniu spółki (wymóg formalny, wynikający z wielkości straty wobec kapitałów) oraz o wydzieleniu zorganizowanej części przedsiębiorstwa. O co chodzi? – To dotyczy spółki SBS i ma związek z porządkowaniem struktury grupy. Jest to nasz podmiot zależny i chcemy uporządkować kwestie zarządcze oraz znacząco uprościć procesy wewnętrzne – wyjaśnia Wierzbicki.