Najważniejszym impulsem byłyby kolejne sankcje narzucane na Rosję. Unia Europejska pracuje m.in. nad propozycjami wprowadzenia zakazu importu węgla z Rosji oraz wykluczenia możliwości wpływania rosyjskich statków do europejskich portów.

Najwięcej emocji wzbudza potencjalny proces wycofywania się UE z importu rosyjskiej ropy naftowej i gazu ziemnego – to raczej nie nastąpi prędko, jednak możliwe, że pojawią się jakieś długofalowe plany. Wielka Brytania, która sama poinformowała o zamiarze całkowitej rezygnacji z dostaw rosyjskiej ropy naftowej do końca 2022 r., wezwała także inne państwa G7 oraz NATO do stworzenia konkretnego planu wycofywania się z importu rosyjskiej ropy i gazu.

Taki ruch byłby z ekonomicznego punktu widzenia gorzką pigułką dla Rosji, jak i dla wielu krajów UE (być może bardziej dotkliwą dla tych ostatnich). Zaczęły pojawiać się głosy, że Niemcy czy Francja przypłaciłyby brak dostaw surowców energetycznych z Rosji znaczącym spadkiem dynamiki PKB. Niemniej, politycy tych krajów zaczęli w końcu oszacowywać konkretnie możliwości pojawienia się zastępczych dostaw, co z pewnością przyspieszyły także rosyjskie żądania płatności w rublach. Nawet Włochy, ociągające się z poparciem sankcji na Rosję, przyznały, że nie będą się im sprzeciwiać, gdyż mają zasoby pozwalające na pokrycie potrzeb energetycznych kraju na kilka miesięcy.