Skala sankcji, narzucanych na Rosję w ostatnich dniach przez liczne kraje świata, powoli zaczyna docierać także na rynek surowców i towarów, w tym również ropy naftowej. Kwestie finansowe, związane z płatnościami i ubezpieczeniami, przekładają się bowiem na handel surowcami i na kwestię ich eksportu z Rosji.
Ze współpracy i powiązań kapitałowych z rosyjskimi firmami rezygnują kolejne giganty naftowe, wśród których znalazły się BP, Shell czy Exxon Mobil. Mimo że oficjalne sankcje dotyczące handlu rosyjską ropą naftową nie zostały narzucone, to globalni traderzy unikają surowca z Rosji. Jeszcze na morzu znajdują się tankowce z rosyjską ropą, jednak jest to już praktycznie tylko surowiec zamawiany wcześniej.
Świat zaczyna przyzwyczajać się do myśli o tym, że podaż rosyjskiej ropy naftowej może się na jakiś czas zmniejszyć. Te obawy widać najlepiej po wzrostach cen ropy naftowej na globalnym rynku. Wczorajsze zwyżki cen ropy sięgały 9-11%, a dzisiaj rano cena ropy WTI i Brent przekroczyła już poziom 110 USD za baryłkę. Oznacza to jej dotarcie do najwyższych poziomów od ponad 7 lat, czyli od 2014 roku. Rosja to jeden z największych producentów ropy naftowej na świecie, więc objęcie jej sankcjami – nawet pośrednio przekładającymi się na handel ropą – ma duży wpływ na globalny rynek. A nie wiadomo jeszcze, czy sankcje nie sięgną dalej.
Notowania ropy naftowej WTI – dane dzienne
Aby przynajmniej częściowo złagodzić efekt nakładanych na Rosję obostrzeń, wczoraj Międzynarodowa Agencja Energetyczna poinformowała o planach skoordynowanego uwolnienia rezerw strategicznych w wysokości 60 mln baryłek ropy. To jednak ruch bardziej symboliczny, bowiem ilość ta odpowiada zaledwie nieco ponad połowie dziennego popytu na ropę na świecie.