Czym jest bańka spekulacyjna? Jest to samonapędzający się proces wzrostu cen dóbr. Nadaktywność, mająca charakter przejściowy. Bańka spekulacyjna charakteryzuje się tym, że pieniądze inwestowane są nieefektywnie (w oparciu o błędne informacje), a jej pęknięcie – choć części inwestorów przynosi straty – oczyszcza rynek i normalizuje. Bańki wyrastają wtedy, gdy stopy procentowe są niskie i zupełnie nieopłacalnym staje się lokowanie pieniędzy np. w banku.
Wygląda na to, że amerykańska finansjera, wraz z jej naczelnym przedstawicielem, który zasiadł w fotelu prezydenta, dąży do tego, by nie dopuścić do pęknięcia bańki. Jest to możliwe właśnie poprzez pompowanie pieniędzy w rynek. Pieniądz traci wartość, wszyscy mają w portfelach mniej, ale finansjera ma swoje akcje, które stają się coraz droższe i droższe.
Lecz czy taka sytuacja może utrzymywać się w nieskończoność? Trudno powiedzieć, ponieważ zdaje się ona nie mieć precedensu. Pewne są dwie rzeczy: kryzysy wybuchają, a w ich trakcie pieniądze zmieniają właścicieli.
Złoto i srebro kontynuują korektę, która w świetle powyższych faktów zdaje się być korektą wymuszoną i niezasadną. Inwestorzy dają się ponieść fali optymizmu przesuwając swój kapitał z aktywów bezpiecznych na bardziej ryzykowne, wierząc, że rynek akcji będzie jeszcze piął się w górę.
Niższa cena złota i srebra to dobra cena, która pozwoli na budowaniu bezpiecznej części portfela do czasu, aż nie dojdzie do decydujących rozstrzygnięć. Liczba czynników ryzyka pozostaje bez zmian: wojna handlowa może nie znaleźć pozytywnego finału, podobnie jak brexit. Dodatkowym zagrożeniem jest potencjalnym impeachment Donalda Trumpa, który jeszcze bardziej może zdestabilizować sytuację.