Patrząc z perspektywy inwestora, zmienność na rynkach finansowych nigdy nie była taka duża. Z kolei ze strony konsumenta ceny nie zmieniały się tak diametralnie w tak krótkim czasie. Gdzie łączy się droga inwestorów oraz konsumentów? Zazwyczaj na rynku surowców, a najważniejszym surowcem jest oczywiście ropa naftowa, a w dalszej kolejności jej produkty przetwarzania.
Od ujemnych cen do niemal 100 dolarów za baryłkę
Koronawirus doprowadził do powstania takich anomalii, że pewnym momencie baryłka ropy spadła znacząco poniżej 0. Restrykcje na całym świecie doprowadziły do tego, że przestaliśmy podróżować, latać samolotami, czy nawet jeździć do sklepu. W pewnym momencie popyt na ropę naftową spadł nawet o 1/3, czyli mniej więcej 30 mln baryłek na dzień. Z racji powstania ogromnej dysproporcji pomiędzy podażą oraz popytem, organizacja zrzeszająca kraje eksportujące ropę naftową, czyli OPEC wraz z innymi ważnymi krajami, zdecydowała się na wspólne ograniczenie produkcji, w celu przywrócenia normalnej sytuacji cenowej na rynku. Ograniczona produkcja ze strony kartelu OPEC i innych producentów, takich jak Rosja trwa do dzisiaj.
W międzyczasie doszło jednak do działań mających na celu pobudzenie gospodarki po koronawirusowym marazmie. Z banków centralnych oraz rządów sypały się tony gotówki, która doprowadziła do znacznego ożywienia. Ropy mogło zacząć brakować, dlatego OPEC+ zdecydował się na umiarkowane przywracanie produkcji. Okazało się to jednak zbyt wolne, aby sprostać oczekiwaniom rynku, czego wynikiem był nawet 100% wzrost cen. Zaczęto spekulować o wzroście cen na poziomie 100 dolarów za baryłkę, co w przeszłości stanowiło problem dla konsumentów. Zbyt wysokie ceny mogły doprowadzić do ograniczenia popytu.
Koronawirus nie śpi
W międzyczasie mieliśmy kilka fal koronawirusa i ograniczone restrykcje. Nie wpływały one realnie na rynek, a jedynie na oczekiwania. Często wyprzedaże aktywów mniej bezpiecznych takich jak ropa, kończyły się mniej więcej po 2 tygodniach. Wobec kolejnej spodziewanej fali OPEC+ nie chciał decydować się na szybsze przywrócenie produkcji. Okazało się, że miał racje.
Wariant Omicron znienacka zaatakował ludzi oraz inwestorów. Black Friday przyniósł ogromną przecenę nie tylko w trakcie święto konsumpcjonizmu, ale również na rynkach. Ropa naftowa taniała nawet o 15% w trakcie jednej sesji. Ryzyko nałożenia kolejnych restrykcji, takich jak podczas pierwszego lockdownu uderzyło w inwestorów. Wystarczy spojrzeć na Austrię, gdzie wprowadzony kolejny lockdown doprowadził do tego, że mobilność spadła znacznie poniżej tego, co obserwowaliśmy jeszcze kilka tygodni temu, czy jeszcze przed I falą pandemii. Jeśli obecne szczepionki okażą się być niewystarczające na Omicrona, ograniczone zostaną podróże, wstrzymane zostaną loty, ludzie pozostaną w domach. Jednym słowem spadnie zapotrzebowanie na ropę. Zdecydowana większość świata chciałaby znacznie tańszej ropy, ale nie OPEC+. Jeśli OPEC+ już teraz widzi wyraźną nadpodaż na rynku w I kwartale przyszłego roku, to przy dodatkowym spadku popytu w związku na Omicrona, działania OPEC+ są coraz bardziej prawdopodobne.