Od początku wojny w Ukrainie grupa Orlen mocno ograniczyła zakupy rosyjskiej ropy. Koncern przekonuje, że obecnie jej przerób w całej grupie kapitałowej został ograniczony do 30 proc. łącznego zużycia. Już jakiś czas temu spółka zrezygnowała z zakupów spotowych (transakcji natychmiastowych) i obecnie realizuje wyłącznie kontrakty długoterminowe. Jednocześnie zapewnia o konsekwentnej dywersyfikacji dostawy ropy do wszystkich swoich rafinerii w Polsce, Czechach i na Litwie. Nie jest to jednak łatwe.

Jak wynika z opublikowanego właśnie raportu zintegrowanego grupy Orlen za 2021 r., uzależnienie od Rosjan było duże. W tym czasie koncern obowiązywały dwie umowy długoterminowe na dostawy ropy drogą rurociągową dla rafinerii w Płocku, zawarte odpowiednio z firmami: Rosneft Oil Company oraz Tatneft Europe. Ponadto drogą morską importowano surowiec na podstawie długoterminowego kontraktu z Saudi Arabian Oil Company i rocznego z Exxon Mobil Sales And Supplly. Wszystkie te umowy zapewniały Orlenowi blisko 75 proc. wszystkich dostaw ropy. Poza surowcem z Rosji i Arabii Saudyjskiej pozyskiwano go również z Kazachstanu, Nigerii, Norwegii, USA i Wielkiej Brytanii.

Z kolei do czeskich rafinerii w Litvinovie i Kralupach ropę dostarczano z: Rosji, Azerbejdżanu, Kazachstanu, Libii, Norwegii i USA. Wreszcie litewska rafineria w Możejkach zaopatrywana była w ropę rosyjską, a ponadto kazachską i amerykańską. Jak duże było uzależnienie Orlenu od Rosjan, najlepiej świadczy fakt, że w ubiegłym roku udział Rosneftu Oil Company w dostawach ropy do grupy przekroczył 10 proc. jej przychodów. Tym samym jego wartość wynosiła ponad 13 mld zł.

Orlen już jakiś czas temu zapewniał, że jest gotowy całkowicie zrezygnować z zakupów rosyjskiej ropy, ale takie działanie powinno być skoordynowane w całej Unii Europejskiej. Chodzi o to, aby nie tworzyć przewag konkurencyjnych firm kupujących tanią rosyjską ropę nad pozostałymi, rezygnującymi całkowicie z surowca importowanego ze Wschodu.