Gdzie znaleźć ropę, która zastąpi na rynkach paliwo z Rosji?

Wojna w Ukrainie może przyczynić się do zmiany układu sił w branży naftowej. Administracja Bidena ma problem ze zbliżeniem Arabii Saudyjskiej do Chin i gotowa jest przeprosić się z Iranem oraz z Wenezuelą. Potrzebne będą jednak też dodatkowe inwestycje w produkcję ropy w USA. A przecież do niedawna decydenci z Waszyngtonu i Wall Street odsuwali się od tej „brudnej" branży.

Aktualizacja: 20.03.2022 21:39 Publikacja: 20.03.2022 21:00

Foto: Bloomberg

W ostatnich tygodniach wielu ludzi mogło dojść do wniosku, że rynek naftowy oszalał. Miesiąc temu baryłka ropy gatunku Brent kosztowała 94 USD, co było ceną o 23 proc. wyższą niż na początku roku. Po wybuchu wojny w Ukrainie ropa zaczęła drożeć jeszcze szybciej. 7 marca cena baryłki surowca gatunku Brent doszła aż do 139 USD i pojawiały się prognozy, że w ciągu kilku miesięcy osiągnie zabójczy dla wielu gospodarek poziom 200 USD. Osiem dni później była już jednak poniżej 100 USD. Wygląda na to, że niepewność na rynku naftowym będzie utrzymywała się jeszcze długo, niezależnie od tego, jak zakończy się wojna w Ukrainie. Obecnie rosyjska ropa jest „toksyczna" dla wielu traderów. Dochodziło już do aukcji, w których oferowano ją ze zniżką wynoszącą prawie 30 USD za baryłkę (w stosunku do ropy Brent) i nikt nie chciał jej kupować. Całkowite jej zastąpienie na rynku będzie jednak trudne. Będzie wymagało geopolitycznej finezji oraz realizmu gospodarczego. Wszak mowa o wypełnieniu na rynku dziury po kraju będącym jednym z największych producentów tego surowca na świecie.

Dziura w produkcji

Według danych Międzynarodowej Agencji Energii (IEA) produkcja ropy naftowej w Rosji wynosiła w styczniu 10 mln baryłek dziennie. To stawiało Rosję na trzecim miejscu pod tym względem. Wyprzedzały ją tylko Arabia Saudyjska (10,1 mln baryłek dziennie) i USA (11,6 mln baryłek dziennie). Oczywiście nie cała rosyjska ropa szła na eksport. W grudniu wysyłano jej w świat 5 mln baryłek dziennie. Część z tej ropy nadal będą kupowały Chiny oraz inne kraje zaprzyjaźnione. Mogą one wykorzystać trudną sytuację swojego dostawcy i uzyskać u niego spore rabaty cenowe. (Indie już zadeklarowały, że chętnie skorzystają z dużych zniżek na rosyjski surowiec.) Zachodnie koncerny najprawdopodobniej jednak będą nadal trzymały się z daleka od „krwawej" rosyjskiej ropy. IEA spodziewa się więc, że w kwietniu produkcja surowca w Rosji spadnie aż o 3 mln baryłek dziennie.

„Wywiad energetyczny szacuje, że rosyjski eksport ropy już się zmniejszył o 1 mln baryłek dziennie, a produktów naftowych o 1,5 mln baryłek dziennie. Przy ograniczonych rosyjskich zdolnościach do magazynowania te zakłócenia powinny również z pewnym opóźnieniem doprowadzić do spadku produkcji. Biorąc pod uwagę miejsce Rosji na rynku naftowym, zdolności innych krajów do zrównoważenia tych strat w produkcji są ograniczone" – piszą analitycy UBS.

– Ogólnie mogę powiedzieć, że obecnie nie można w pełni zastąpić rosyjskiej ropy na rynkach, ale jej zakupy przez część krajów spoza Zachodu zmniejszyły ryzyko tego, że dostawy tego surowca zostaną kompletnie odcięte – mówi „Parkietowi" Ole Hansen, dyrektor ds. strategii rynków surowcowych Saxo Banku. Zwraca on jednak uwagę na to, że na rynku dają o sobie znać też czynniki popytowe, które pozwalają na ograniczenie wzrostu cen. – Duża przecena na rynku naftowym była głównie napędzana oczekiwaniami dotyczącymi niższego popytu. Wchodzimy już przecież w miesiące wiosenne, a miliony obywateli Chin są objęte lockdownem covidowym. Ponadto wcześniejszy silny wzrost cen oleju napędowego mógł już doprowadzić do zmniejszenia popytu, gdyż konsumenci wstrzymują się z zakupami – dodaje Hansen.

By jednak maksymalnie ograniczyć skutki zniknięcia części rosyjskiej ropy z rynków, trzeba przede wszystkim doprowadzić do zwiększenia produkcji surowca w innych krajach. Starania o zwyżkę wydobycia już prowadzą do zadziwiających wolt geopolitycznych. Przyczyniły się m.in. do szybkiej poprawy relacji USA z ich „starymi wrogami" – Iranem i Wenezuelą.

Wybór mniejszego zła?

Wydobycie w krajach OPEC (Organizacji Państw Eksporterów Ropy Naftowej) wynosiło w lutym 28,55 mln baryłek dziennie. Ich łączne moce produkcyjne oceniano natomiast na 33,42 mln baryłek dziennie. Teoretycznie ten kartel mógłby więc skierować na rynek dodatkowo prawie 5 mln baryłek ropy dziennie. Jednak mu się z tym nie spieszy. Trzyma się on swojego harmonogramu podnoszenia wydobycia. Harmonogram ten uzgodnił w ramach grupy OPEC+ m.in. z Rosją.

GG Parkiet

Niektóre z tych państw już i tak zbliżyły się do pełnego wykorzystania mocy wydobywczych. Na przykład Kuwejt produkował w lutym 2,62 mln baryłek dziennie, a jego moce oceniano na 2,72 mln baryłek dziennie. Są też jednak państwa, które są w stanie znacząco zwiększyć produkcję. Zjednoczone Emiraty Arabskie mogłyby ją podnieść z 2,96 mln baryłek dziennie do 4,2 mln, a Arabia Saudyjska z 10,17 mln baryłek dziennie do 11,5 mln. Razem dałoby to już 2,5 mln baryłek dziennie. Problem jednak w tym, że ani Arabia Saudyjska, ani ZEA nie chcą obecnie zwiększać wydobycia. Prezydent USA Joe Biden próbował w ostatnich tygodniach namawiać do tego księcia Mohammeda bin Salmana, saudyjskiego następcę tronu. On jednak „nie znalazł czasu" na rozmowę z amerykańskim prezydentem, podobnie jak monarchowie z ZEA. Być może to tylko ich taktyka negocjacyjna, ale nie da się ukryć, że od objęcia władzy przez Bidena relacje USA z obiema monarchiami mocno się ochłodziły. Biden wszak obiecywał, że uczyni z Arabii Saudyjskiej międzynarodowego „pariasa", za to, że królestwo to zabija dysydentów politycznych. Złym znakiem dla Amerykanów jest to, że Saudyjczycy jednocześnie ocieplają swoje relacje z Chinami. Mają nawet rozmawiać z Pekinem o tym, by część handlu ropą rozliczać w juanach, a nie w dolarach.

– Chiny oferują królestwu wszystko to, co może ono sobie zamarzyć – powiedział dziennikowi „The Wall Street Journal" anonimowy saudyjski oficjel.

Znacząco zwiększyć produkcję mógłby również Iran. W lutym wydobywał 2,55 mln baryłek ropy dziennie, a jego moce produkcyjne oceniano na 3,83 mln baryłek dziennie. Mniej więcej tyle produkował on wiosną 2018 r., tuż przed przywróceniem przez administrację Trumpa sankcji naftowych na Iran. Ekipa Bidena liczy na to, że szybko uda się powrócić do umowy nuklearnej z Iranem, co otworzyłoby tamtejszej ropie znów drogę na rynki zachodnie. W chwili pisania tego artykułu porozumienia jeszcze nie było, ale obie strony uznawały rozmowy za obiecujące. Nie musi to jednak oznaczać, że irańska ropa trafi szybko na rynki. „Iran prawdopodobnie będzie musiał najpierw pokazać, że ograniczył swój program nuklearny, a zajmie też trochę czasu, zanim irańska ropa zacznie płynąć na rynki" – wskazują analitycy UBS. Istnieje też ryzyko, że strony trzecie będą próbowały sabotować porozumienie. O tym, że w tle negocjacji toczy się taka „tajna wojna", może świadczyć choćby irański atak rakietowy z 13 marca na cele w mieście Irbil w irackim Kurdystanie. Irańczycy twierdzili, że uderzyli w izraelską bazę wywiadowczą, a izraelski serwis Debka pisał, że była to zemsta za atak na irańską bazę dronów.

W grze jest również odblokowanie dostaw ropy z Wenezueli. Administracja Bidena zaczęła w tym celu rozmawiać z socjalistycznym reżimem z Caracas. Wenezuelskie władze deklarują, że chętnie skierują dodatkową ropę na rynek, a koncern Chevron gotowy jest nią handlować. Jednakże trudno powiedzieć, ile tej ropy może trafić na eksport. W lutym Wenezuela produkowała 620 tys. baryłek dziennie, a jej rząd deklaruje, że może zwiększyć wydobycie o 400 tys. baryłek dziennie. OPEC ocenia jednak jej moce produkcyjne na zaledwie 670 tys. baryłek dziennie. – Wenezuelski przemysł naftowy został zniszczony sankcjami od 2015 r. i kraj ten ma ograniczone możliwości wzrostu produkcji – uważa Hansen.

Jest także potencjał do zwiększenia wydobycia ropy w USA. Wszak przed pandemią produkcja sięgała tam aż 13 mln baryłek dziennie. By jednak wróciła na ten poziom, wymagane są inwestycje. A dotychczas Wall Street i rząd USA odwracały się od tej branży ze względów „ekologicznych". Czas to zmienić.

Surowce i paliwa
Orlen chce Nowej Chemii zamiast Olefin III
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Surowce i paliwa
MOL stawia na dalszy rozwój sieci stacji paliw
Surowce i paliwa
Orlen bez sukcesów w Chinach
Surowce i paliwa
Mniej gazu po fuzji Orlenu z Lotosem i PGNiG
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Surowce i paliwa
Obecny i były zarząd Orlenu oskarżają się nawzajem
Surowce i paliwa
JSW szuka optymalizacji kosztów. Bogdanka może pomóc