Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Marcin Chludziński, prezes KGHM, mimo podpisanej umowy na małe reaktory jądrowe nadal liczy na krajowe OZE. Najtańszym źródłem ma być wiatr na lądzie.
Największe koncerny energetyczne w Polsce, jak PKN Orlen i Polska Grupa Energetyczna, czekają na liberalizację tzw. ustawy odległościowej, która ułatwi budowę nowych farm wiatrowych. Do tego grona dołącza KGHM. Firma wskazuje liczby, świadczące o tym, że energetyka może obniżyć ceny energii także dla przemysłu ciężkiego. – Nowelizacja potrzebna jest niezwłocznie, najlepiej w najbliższych miesiącach. Pomoże to nam w realizacji celu na rok 2030, a więc produkcji energii rzędu 50 proc. z własnych źródeł – mówi KGHM.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Polski gigant miedziowy podpisał umowę w sprawie rozpoczęcia prac nad wdrożeniem zaawansowanych małych reaktorów modułowych (SMR) w Polsce. To kolejna już umowa na budowę małego atomu z USA. W grudniu takie porozumienie zawarł Orlen i Synthos. Pierwsze małe reaktory jądrowe dla przemysłu mają pojawić się w 2029 r.
Miedziowy gigant KGHM i amerykańska firma NuScale Power podpiszą w poniedziałek umowę w o budowie czterech małych reaktorów atomowych. Takie projekty rozwijać chce także PKN Orlen razem z Synthosem.
Rynek lokalnych dostawców dla budowy lądowych farm wiatrowych może być warty 80 mld zł. Samorządy zaś mogą zyskać dodatkowo od 0,5 do 1 mld zł. Warunkiem jest nowelizacja ustawy odległościowej. Ta ma nastąpić w tym roku.
Przez dziesięć miesięcy tego roku obciążenie daniną od wydobycia rudy miedzi i srebra będzie mniejsze.
Bezczynność może kosztować 4 mld zł w latach 2021–2030.
Analitycy szacują, że zwyżki wyniosą od kilku do nawet małych kilkudziesięciu groszy na litrze benzyny i diesla. Wszystko zależy od rozwoju sytuacji na rynku ropy, a ta od ewentualnej eskalacji konfliktu izraelsko-irańskiego.