[b]Pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy po lekturze wyników PGE, to nagły spadek zysku. Wynik netto PGE wyniósł w ubiegłym roku 2,7 mld zł, podczas gdy w 2007 r. grupa zarobiła 4,8 mld zł. Skąd wzięła się taka różnica?[/b]
Proszę nie traktować tego jako spadku wyników rok do roku. Poziom zysku za 2007 r. był w dużej mierze efektem zdarzeń jednorazowych, które podwyższyły wynik netto o około 3,2 mld zł.Po pierwsze, było to wydzielenie majątku sieciowego, który obecnie jest własnością PSE-Operator – wpływ na wynik 1,8 mld zł. Drugim czynnikiem było rozwiązanie rezerwy na podatek odroczony w związku z wydzieleniem majątku dystrybucyjnego – wpływ na wynik 1,4 mld zł.Proszę zauważyć, że wynik z działalności kontynuowanej wyniósł 2,7 mld zł w 2008 r., wobec 2,9 mld zł w roku 2007 r.
[b]W jaki sposób osiągnęliście wzrost EBITDA (zysku operacyjnego powiększonego o amortyzację) do 5,8 mld zł, z 4,7 mld zł w 2007 r.?[/b]
Wynika to z kilku przesłanek. Po pierwsze, w 2008 r. zakończył się okres obowiązywania kontraktów długoterminowych w elektroenergetyce. W dużej mierze uwolniono ceny energii.Po drugie, zmieniła się relacja naszych kosztów. PGE posiada unikalny walor, jakim są własne, duże kopalnie węgla brunatnego, które dostarczają nam około 67 proc. paliwa potrzebnego do produkcji energii. Obciążenie wyników finansowych spółek energetycznych, które było obserwowane w 2008 r., wynikało właśnie ze wzrostu kosztów zakupu węgla. Nas to tak mocno nie dotyczy, mimo że wszystkie transakcje wewnątrz grupy są prowadzone na takich samych zasadach, jak byśmy kupowali z zewnątrz.Trzeci czynnik, który poprawił EBITDA, to ceny energii elektrycznej na rynku. Szczególnie końcówka 2008 r. przyniosła zwyżkę cen.
[b]Wtedy podnosiły się głosy, że PGE wykorzystuje silną pozycję na rynku. Zarząd odpowiadał, że grupa nie ma wpływu na ceny w hurcie, ponieważ to ceny węgla drastycznie rosną, a mimo długotrwałych negocjacji kopalnie nie chcą ciąć stawek.[/b]