Sławomir Bajor, szef rady nadzorczej Ferrum i jeden z największych akcjonariuszy katowickiej spółki, tłumaczy "Parkietowi" dlaczego zażądał, by podczas NWZA 24 września członków rady nadzorczej wybierać w drodze głosowania grupami a nie w zwyczajnym trybie. Osoba wybrana przez grupę akcjonariuszy kontrolujących przynajmniej 20 proc. walorów może być delegowana do pełnienia stałych czynności nadzorczych.
"Wniosek jest podyktowany jest chęcią skorzystania z instrumentów prawnych jakie daje ksh. Chodzi tu przede wszystkim o możliwość zwiększenia i zintensyfikowania nadzoru nad działalnością spółki, w tym uczestniczenie w posiedzeniach zarządu, jak również możliwość doradzania w kwestiach operacyjnych i strategicznych" - czytamy w oświadczeniu Bajora.
Rok temu kontrolę nad Ferrum próbował przejąć Sławomir Pietrzak. W marcu tego roku strony zawiesiły spór, podzieliły się miejscami w radzie nadzorczej, Bajor zachował fotel szefa rady nadzorczej a prezesem Ferrum został współpracownik Pietrzaka.
Po kilku miesiącach działalności Ferrum w nowej formule Bajor jest zaniepokojony strategią i kierunkiem działań a także brakiem transparentności w działaniach zarządu. "Dotychczasowy system nadzoru nad spółką jest niewystarczający a informacje, jakie uzyskiwała rada nadzorcza, były niekompletne i niewyczerpujące" - twierdzi Bajor. Szef rady przypomina, że członek rady podobnie jak członek zarządu odpowiada za wszelkie działania podjęte na rzecz i w imieniu spółki. "Chcę uniknąć na przyszłość wszelkich spekulacji i zastrzeżeń, jakie przy obecnym braku współpracy organów spółki można by stawiać ich członkom"- podsumowuje Bajor.