Chemia liczy na prezydencję Polski w Unii Europejskiej

Z Wojciechem Lubiewa-Wieleżyńskim, prezesem Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego, rozmawia Bartłomiej Mayer

Aktualizacja: 27.02.2017 01:52 Publikacja: 28.02.2011 13:53

Wojciech Lubiewa-Wieleżyński, prezes Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego

Wojciech Lubiewa-Wieleżyński, prezes Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego

Foto: GG Parkiet

[b]Ten rok został ogłoszony Międzynarodowym Rokiem Chemii. W jakim celu?[/b]

Najważniejsze cele określiła Międzynarodowa Organizacja Przemysłu Chemicznego (ICCA) i mają one charakter ponadnarodowy. Chodzi przede wszystkim o to, by uświadomić społeczeństwom, jak wielkie znaczenie dla rozwoju cywilizacyjnego i gospodarczego we współczesnym świecie ma chemia. Konieczne jest również spopularyzowanie i uatrakcyjnienie kształcenia w tym kierunku. W wielu państwach, nawet najbardziej rozwiniętych, zaczyna brakować chętnych do studiowania na wydziałach chemicznych. W krajach starej Unii Europejskiej liczba studentów kształcących się w tym kierunku z roku na rok spada o około 10 proc. Wynika to niewątpliwie z niedobrego wizerunku chemii, który oczywiście również należałoby zmienić.

W tym roku przypada także setna rocznica przyznania Marii Skłodowskiej-Curie Nagrody Nobla w dziedzinie chemii (za wydzielenie czystego radu i uzyskanie radu w postaci krystalicznej – red.). Właśnie dlatego ICCA chce w szczególny sposób podkreślić rolę kobiet w nauce.

[b]Czy dla polskich przedsiębiorstw z tej branży wyniknie coś konkretnego z tego, że mamy Międzynarodowy Rok Chemii?[/b]

Mam nadzieję, że będzie to okazja do tego, by głos polskiego przemysłu, szczególnie jeśli chodzi o regulacje – zarówno krajowe, jak i unijne – został usłyszany. A tu problemy są bardzo poważne, bo dotyczą konkurencyjności europejskiego sektora chemicznego. W niektórych kwestiach dotyczy to szczególnie przemysłu polskiego. Co prawda sprzedaż naszego sektora chemicznego to zaledwie 2 proc. sprzedaży całej branży Wspólnoty Europejskiej, ale w żadnym innym nowym kraju Unii ta branża nie jest tak duża i znacząca dla gospodarki narodowej.

[b]Na czym polegają te problemy?[/b]

W Parlamencie Europejskim omawiana jest obecnie kwestia nowej dyrektywy unijnej, dotyczącej handlu prawami do emisji gazów cieplarnianych. Dotyczy ona również przemysłu chemicznego. Problem w tym, że w aktualnym kształcie nie uwzględnia polskich postulatów i – jeśli w takiej formie wejdzie w życie – może być dla naszego przemysłu chemicznego, ale także dla innych energochłonnych gałęzi gospodarki, zabójcza.

[b]Dlaczego?[/b]

Związane jest to z tzw. benchmarkingiem. Chodzi o ustalanie poziomów emisji gazów cieplarnianych, których przekroczenie będzie obligować przedsiębiorstwa do zakupu praw do emisji. Wybrano 13 technologii, których stosowanie odpowiada za 80 proc. emisji. Dla każdej ustalono dozwolone poziomy emisyjne, czyli właśnie te benchmarki.

W efekcie 10 proc. najlepszych firm nie będzie musiało płacić za prawa, a na pozostałych 90 proc. będzie ciążyć taki obowiązek. Przy czym wysokość opłat zależeć ma od tego, o ile emisja danej firmy przekracza poziom tych 10 proc. liderów.

Problem polega na tym, że w benchmarkingu nie uwzględniono rodzaju stosowanego paliwa. A w Polsce sektor energetyczny bazuje i jeszcze bardzo długo bazować będzie na węglu. Dlatego nasza energetyka, także zawodowa, związana np. z przemysłem chemicznych, wytwarza większe emisje. Wystarczy powiedzieć, że w Polsce produkcja 1 MWh energii elektrycznej powoduje średnio wypuszczenie około 940 kg gazów cieplarnianych. Emisja w energetyce gazowej jest o około dwóch i pół razy niższa, a we Francji, która w bardzo dużym stopniu bazuje na energetyce jądrowej – emisja na 1 MWh wynosi zaledwie 40 kg gazów.

[b]Czyli wśród tych 10 proc. polskich firm nie ma?[/b]

Nie ma i – dopóki zasady benchmarkingu się nie zmienią – nie będzie. Co prawda same emisje procesowe w polskich instalacjach amoniaku czy kwasu azotowego są na dobrym europejskim poziomie, z pewnością poniżej średniej unijnej, ale do tego dochodzą też emisje pośrednie związane z energetyką. Na tych drugich ogromnie dużo tracimy, a pod uwagę brana jest całkowita emisja gazów cieplarnianych. Jeśli nie będzie się uwzględniać rodzaju stosowanego paliwa, nie tylko chemia, ale cały energochłonny przemysł – metalurgiczny, szklarski, cementowy – znajdzie się w bardzo trudnej sytuacji. Być może nawet straci rację bytu. Zresztą odbiłoby się to też na całym europejskim rynku nawozowym. A zamieszanie na tym rynku może być równoznaczne z zagrożeniem bezpieczeństwa dostaw żywności.

[b]Sprawa, jak pan powiedział, jest przedmiotem obrad w Parlamencie Europejskim, a Polska ma tam przecież swoich przedstawicieli. Co robią?[/b]

Niewiele. Zastrzeżenia wobec wspomnianych propozycji złożyło zaledwie sześciu na 736 europosłów, w tym tylko troje polskich parlamentarzystów – Jolanta Emilia Hibner, Bogusław Sonik i Konrad Szymański. A już za miesiąc, dokładniej 30 marca, parlamentarna Komisja Ochrony Środowiska ma przyjąć wspólne stanowisko w tej sprawie. Później głosować nad dyrektywą będzie cała izba. Obawiam się, że w tej sytuacji efekt tego głosowania będzie dla nas niekorzystny.

[b]To znaczy, że sprawa jest już przesądzona?[/b]

Jedyną nadzieją wydaje mi się polska prezydencja w Unii Europejskiej w drugiej połowie tego roku. Nasz rząd musiałby dołożyć wszelkich starań, by przedstawić wiarygodną analizę skutków wprowadzenia dyrektywy w tym kształcie we wszystkich krajach członkowskich. Co być może jeszcze ważniejsze, musiałby też wykazać, że implementacja takich przepisów będzie niezgodna z obowiązującą we Wspólnocie zasadą proporcjonalności. Rząd ma świadomość, że to są kwestie bardzo istotne dla polskiej gospodarki.

[b]Czy te analizy, o których pan wspomniał, są przygotowywane?[/b]

Zostały zrobione analizy wstępne i wynika z nich, że wejście w życie dyrektywy w obecnej formie będzie związane z olbrzymimi kosztami. Szacuje się je dla całego unijnego przemysłu chemicznego na około 1 mld euro rocznie.

Zwróćmy też uwagę na to, że takie obciążenia nie dotyczyłyby reszty świata. A to oznacza, że globalna konkurencyjność europejskich producentów może się radykalnie obniżyć. Konieczne jest zatem ogólnoświatowe porozumienie w tej sprawie. Problem w tym, że – jak pokazały już konferencje klimatyczne w Kopenhadze i w Cancun – o konsensus będzie skrajnie trudno. Osobiście nie wierzę, aby udało się nakłonić do porozumienia Chiny.

Trzeba podkreślić, że emisja 1 kg dwutlenku węgla w branży chemicznej pozwala zaoszczędzić nawet do 3 kg emisji w innych sektorach przemysłowych.

[b]Czy są inne unijne regulacje, które mogą uderzać w nasz przemysł chemiczny?[/b]

Oczywiście, choćby pomysły Komisji Europejskiej, aby zakazać stosowania niektórych substancji chemicznych. Dotyczy to na przykład uniepalniaczy bromowych stosowanych m.in. w polistyrenach (masowo stosowana jest ich spieniona forma, nazywana styropianem – red.). Powodem mają być ich szkodliwe właściwości. Jednak, co było wielokrotnie wykazywane, ryzyko wynikające ze stosowania uniepalniaczy bromowych jest praktycznie zerowe, a w dodatku nie ma ich czym zastąpić. I nie chodzi o to, że to nasze firmy nie mają zamienników. Taki gigant jak BASF też nie ma. Nikt nie ma. Myślę więc, że zakaz ich stosowania uda się przesunąć o kilka lat, aż takie zamienniki powstaną.

[b]A jeśli nie udałoby się odroczyć zakazu?[/b]

Dla Polski skutki mogą być opłakane. U nas ponad 50 proc. rynku izolacji cieplnych budynków stanowi styropian. To zresztą bardzo ekologiczny materiał – polistyren stanowi zaledwie 2 proc., a reszta to powietrze. Obawiam się, że gdyby taki zakaz został teraz wprowadzony, Polska mogłaby stracić kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy.

[b]Czy nasze rodzime prawo nie rodzi problemów?[/b]

Mamy także kłopoty z propozycjami rządu dotyczącymi obłożenia, począwszy od 2013 r., podatkiem akcyzowym gazu ziemnego używanego jako surowiec. Jak wiadomo, właśnie gaz ziemny jest podstawowym surowcem do produkcji m.in. nawozów azotowych. Koszty zakupu gazu stanowią w przemyśle chemicznym, w zależności od produktu, od 40 nawet do 70 proc. łącznych kosztów wytworzenia. A pamiętajmy, że choć sytuacja nie jest aż tak trudna jak w 2009 r., kiedy gaz sieciowy w Polsce był nawet trzykrotnie droższy niż gaz kupowany w transakcjach spotowych w Europie, nadal jego ceny u nas są wyższe niż na Zachodzie.

Kolejna kwestia to zwolnienie energochłonnych gałęzi przemysłu, w tym chemii, z akcyzy na energię elektryczną, podobnie jak to jest w większości krajów Unii Europejskiej.

[b]Kiedyś mówiono, że poważnym problemem polskich firm chemicznych, szczególnie tych mniejszych, będzie system REACH (Registration, Evaluation and Authorisation of Chemicals – rozporządzenie Parlamentu Europejskiego dotyczące rejestracji i oceny chemikaliów w celu ich bezpiecznego stosowania). Czy to rzeczywiście kłopot?[/b]

Pierwotnie szacowaliśmy, że wprowadzenie systemu REACH przez polskie firmy chemiczne może się wiązać z kosztami rządu 300 mln euro. Na razie wydaje się, że będą mniejsze, choć ile wyniosą, trudno przewidzieć.

[b]Dlaczego miałyby być mniejsze?[/b]

Wynika to z tego, że ostatecznie zarejestrowano znacznie mniej substancji, niż wynikało ze wstępnych ocen. Obawiam się, że małe i średnie przedsiębiorstwa nie włączyły się do rejestracji. Koszty związane z REACH dla firm zatrudniających kilka lub kilkanaście osób okazały się za duże. Zatrudnienie dodatkowego pracownika, który poświęciłby się wyłącznie systemowi REACH, przekraczało ich możliwości.

Być może takie przedsiębiorstwa nastawiają się na to, że będą działać, dopóki prawo na to pozwoli, a później zakończą działalność i ewentualnie zaczną funkcjonować pod nowym szyldem lub w innej branży.

[b]Dziękuję za rozmowę. [/b]

Surowce i paliwa
Orlen chce Nowej Chemii zamiast Olefin III
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Surowce i paliwa
MOL stawia na dalszy rozwój sieci stacji paliw
Surowce i paliwa
Orlen bez sukcesów w Chinach
Surowce i paliwa
Mniej gazu po fuzji Orlenu z Lotosem i PGNiG
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Surowce i paliwa
Obecny i były zarząd Orlenu oskarżają się nawzajem
Surowce i paliwa
JSW szuka optymalizacji kosztów. Bogdanka może pomóc