[b]Ten rok został ogłoszony Międzynarodowym Rokiem Chemii. W jakim celu?[/b]
Najważniejsze cele określiła Międzynarodowa Organizacja Przemysłu Chemicznego (ICCA) i mają one charakter ponadnarodowy. Chodzi przede wszystkim o to, by uświadomić społeczeństwom, jak wielkie znaczenie dla rozwoju cywilizacyjnego i gospodarczego we współczesnym świecie ma chemia. Konieczne jest również spopularyzowanie i uatrakcyjnienie kształcenia w tym kierunku. W wielu państwach, nawet najbardziej rozwiniętych, zaczyna brakować chętnych do studiowania na wydziałach chemicznych. W krajach starej Unii Europejskiej liczba studentów kształcących się w tym kierunku z roku na rok spada o około 10 proc. Wynika to niewątpliwie z niedobrego wizerunku chemii, który oczywiście również należałoby zmienić.
W tym roku przypada także setna rocznica przyznania Marii Skłodowskiej-Curie Nagrody Nobla w dziedzinie chemii (za wydzielenie czystego radu i uzyskanie radu w postaci krystalicznej – red.). Właśnie dlatego ICCA chce w szczególny sposób podkreślić rolę kobiet w nauce.
[b]Czy dla polskich przedsiębiorstw z tej branży wyniknie coś konkretnego z tego, że mamy Międzynarodowy Rok Chemii?[/b]
Mam nadzieję, że będzie to okazja do tego, by głos polskiego przemysłu, szczególnie jeśli chodzi o regulacje – zarówno krajowe, jak i unijne – został usłyszany. A tu problemy są bardzo poważne, bo dotyczą konkurencyjności europejskiego sektora chemicznego. W niektórych kwestiach dotyczy to szczególnie przemysłu polskiego. Co prawda sprzedaż naszego sektora chemicznego to zaledwie 2 proc. sprzedaży całej branży Wspólnoty Europejskiej, ale w żadnym innym nowym kraju Unii ta branża nie jest tak duża i znacząca dla gospodarki narodowej.