[[email protected]][email protected][/mail]
– Polska branża chemiczna w obecnej strukturze nie cieszy się zbytnim zainteresowaniem inwestorów – przyznaje otwarcie Adam Leszkiewicz, wiceminister Skarbu Państwa. – Stąd nadzieje, jakie wiążemy z konsolidacją i zmianami właścicielskimi, bo one wychodzą naprzeciw oczekiwaniom, które inwestorzy zgłaszali w czasie prywatyzacji – dodaje. Ministerstwo zakłada zatem, że dwa, może trzy większe podmioty łatwiej będzie sprzedać niż kilka mniejszych.
– W naszych czasach liczy się ekonomia skali, liczy się duży, skonsolidowany biznes. Lepiej jest mieć jedną dużą firmę niż trzy małe, które dodatkowo konkurują ze sobą nawzajem. To jest zdrowsze – potwierdza Tomasz Chlebicki, dyrektor generalny Dow Polska, spółki należącej do amerykańskiego koncernu Dow Chemicals. – Jeśli konsolidacja będzie dobrze pomyślana i przeprowadzona, z całą pewnością będzie korzystna dla firm chemicznych – mówi.
Koncepcji konsolidacji, o jakiej Chlebicki mówił już wiosną zeszłego roku – kiedy jeszcze MSP próbowało znaleźć inwestorów dla poszczególnych firm chemicznych – zasadniczo różniła się od tej, jaką miał wówczas Skarb Państwa. – Nie widzę powodu, żeby nie stworzyć w Polsce koncernu nawozowego, a pozostałe części wydzielić i sprzedać osobno. Technologicznie nie byłoby z tym żadnego problemu – deklarował wtedy dyrektor generalny Dow Polska. Uważał, że technologiczne połączenie różnych petrochemicznych części polskich przedsiębiorstw mogłoby dać bardzo ciekawe efekty synergii.
Chlebicki w roli integratora petrochemicznych części polskich zakładów widziałby Orlen. Problem w tym, że płocki koncern odżegnuje się od bycia konsolidatorem tej branży i nadal chce się pozbyć swoich chemicznych aktywów w postaci Anwilu.