Wynagrodzenia kadry menedżerskiej w PGE nie są ograniczone rygorami ustawy kominowej od połowy 2010 r. Pod koniec czerwca walne zgromadzenie akcjonariuszy, na którym decydujący głos ma Ministerstwo Skarbu Państwa, zdecydowało, że o sposobie wynagradzania zarządu decydować będzie rada nadzorcza. Od tego czasu podstawowa pensja szefów PGE jest ustalana na mocy kontraktów menedżerskich. Pieniądze za zasiadanie w zarządach i radach nadzorczych firm zależnych naliczane są oddzielnie.
[srodtytul]Urealniane zarobki[/srodtytul]
Spod „kominówki” w ubiegłym roku wyszedł też Tauron. Tym razem mechanizm był nieco inny: w wyniku publicznej oferty akcji Skarb Państwa stracił większościowy udział i ustawa kominowa przestała obowiązywać automatycznie. Efekty? Prezes Dariusz Lubera zarobił w 2010 r. 1,26 mln zł wobec niespełna 250 tys. zł rok wcześniej. Nie zmieniły się natomiast wynagrodzenia zarządu Enei. Czterej menedżerowie zarządzający tą poznańską grupą w 2010 r. podzielili między siebie w sumie 1,85 mln zł.
Jak płace szefów PGE i Tauronu mają się do kwot, które zarabiają prezesi innych największych firm z warszawskiej giełdy? Na tym tle, mimo wyraźnego wzrostu, nie są imponujące. Jako przykład można podać Zbigniewa Jagiełłę, szefa PKO BP, czyli największego polskiego banku, który zarobił w roku 2010 0koło 1,1 mln zł.
– Wzrost wynagrodzeń zarządów w takich spółkach, jak PGE czy Tauron po części można odbierać jako ich urealnienie i dostosowanie do poziomu w innych spółkach z WIG20 – wyjaśnia Piotr Cieślak, wiceprezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Przypomina on jednak, że akcjonariusze powinni interesować się tym, by większe zarobki prezesów szły w parze z rosnącą zyskownością firm.
Zaznacza, że udziałowcy mogą domagać się na WZA uzasadnienia decyzji rady nadzorczej w takich sprawach.