Michał Szubski, prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, podał się wczoraj do dymisji. Spółka w komunikacie prasowym poinformowała, że powodem rezygnacji są „ważne powody osobiste". Rada nadzorcza przyjęła rezygnację ze skutkiem 31 grudnia. Jednocześnie zapowiedziała, że wkrótce ogłosi konkurs, w którym wyłoni nowego prezesa. Od 1 stycznia do czasu wyboru nowego szefa pracami zarządu będzie kierować Marek Karabuła, wiceprezes ds. górnictwa naftowego PGNiG.
Brak podwyżki cen
Sam Szubski w oświadczeniu przesłanym do PAP przyczyny swojej rezygnacji tłumaczy brakiem decyzji prezesa Urzędu Regulacji Energetyki w sprawie podwyżki taryfy na gaz, o którą firma wnioskuje już od dwóch miesięcy. – Jej brak uniemożliwia mi odpowiedzialne kierowanie spółką publiczną, jaką jest PGNiG. Dla spółki oznacza to poważne straty ze sprzedaży począwszy od 1 stycznia przyszłego roku, z uwagi na brak pokrycia w taryfie pełnych kosztów pozyskania gazu – twierdzi Szubski.
W oświadczeniu oskarża on prezesa URE o brak podstaw merytorycznych do wstrzymywania decyzji o podwyżkach. Przypomina, że PGNiG przekazało wszystkie dane ekonomiczne wymagane do zatwierdzenia taryfy. Spółka odpowiedziała również w terminie na wszystkie wezwania.
Marek Woszczyk, prezes URE, nie chciał się odnieść do zarzutów Szubskiego. Zwrócił jedynie uwagę, że to jemu zostało przypisane prawo do oceny tego, czy taryfa jest uzasadniona czy nie.
Analitycy i PGNiG są przekonani, że cena gazu musi istotnie wzrosnąć przede wszystkim ze względu na zwyżkę dolara. Kurs waluty, w której rozliczany jest zakup importowanego surowca, w ostatnich dwóch kwartałach podskoczył o 30 proc., z 2,7 zł do 3,5 zł. W tym czasie wzrosła też cena błękitnego paliwa wyrażona w dolarach. Specjaliści uważają, że taryfa na gaz powinna wzrosnąć o 10-17 proc.