Co z Elektrownią Opole? Trwa wojna na argumenty

Zbliżające się rozstrzygnięcia w sprawie inwestycji w Elektrowni Opole podsycają dyskusje, czy ta budowa ma sens. O losach projektu przesądzi jego opłacalność.

Aktualizacja: 08.02.2017 13:04 Publikacja: 08.08.2013 06:00

O budowę bloków w Opolu zabiegają samorządowcy.

O budowę bloków w Opolu zabiegają samorządowcy.

Foto: GG Parkiet

W przyszły czwartek, 15 sierpnia, upływa termin, w którym PGE mogłaby wystawić dokument zobowiązujący konsorcjum Rafako, Polimeksu-Mostostalu i Mostostalu Warszawa do wejścia na plac budowy w Elektrowni Opole. Mimo wcześniejszych zapowiedzi polityków, nic dziś nie wskazuje, by w tym terminie roboty budowlane miały się faktycznie rozpocząć. Sama zaś – warta 11,6 mld zł brutto – inwestycja wciąż wywołuje liczne dyskusje.

Węgiel kontra zieloni

Według prof. Jana Popczyka, zapowiadana rozbudowa Elektrowni Opole o bloki o łącznej mocy 1800 MW jest nieadekwatna z punktu widzenia krajowego systemu energetycznego. To główny wniosek z przygotowanej przez niego dla koalicji klimatycznej ekspertyzy  „Czy budowa dwóch bloków w Elektrowni Opole jest zasadna". Prof. Popczyk wylicza w niej, że inwestowanie w Opolu będzie oznaczać m.in. uzależnienie Polski od importu węgla na wiele lat. Według niego projektowane bloki są zbyt duże, by dobrze funkcjonować w polskim systemie.

Według eksperta lepiej byłoby, gdyby nasz kraj więcej uwagi i nakładów poświęcił np.  na termomodernizację domów czy budowę w gospodarstwach domowych ogniw fotowoltaicznych, wiatraków czy małych biogazowni. Jako przykład podaje on rynek niemiecki. – Przejście od energetyki wielkoskalowej do tej rozproszonej w przypadku niemieckiego rynku doprowadziło do wielkiego przełomu – wyjaśnia Popczyk.

Jednak inni eksperci wskazują na drugą stronę medalu. – W przypadku Polski porównywanie się do Niemiec jako do kraju rozwijającego głównie energetykę odnawialną jest nietrafione. Niemcy budują również wielkie bloki węglowe, w efekcie zużywają trzykrotnie więcej węgla brunatnego i o połowę więcej kamiennego niż my – wyjaśnia prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej. Dodaje, że duże bloki w polskiej energetyce są potrzebne, by zastąpić wiele mniejszych wyeksploatowanych jednostek, które praktycznie już dzisiaj nadają się do wyłączenia. – O bezpieczeństwie energetycznym kraju decyduje bilans mocy dyspozycyjnej, która znajduje się w dużych elektrowniach, a nie rozproszone instalacje u prosumentów – dodaje Mielczarski.

Presja polityczna jest duża

PGE, która koordynuje prace nad inwestycją w Opolu,  opinii ekspertów nie komentuje. Jak zapowiedział jej prezes Krzysztof Kilian, trwają prace, aby projekt „urentownić".  Do tego ma prowadzić np. podpisanie z Kompanią Węglową długoterminowej umowy na dostawy węgla. Według analityków przy obecnych cenach energii oraz surowca, z którego jest wytwarzana, inwestycja w Opolu byłaby około 1 mld zł „pod kreską". Profesor Mielczarski zaznacza, że choć inwestycja ta jest wskazana z punktu widzenie sektora, nie powinna być uruchomiona pod presją społeczną. – By faktycznie doszła  do skutku, projekt musi być rentowny. Tego natomiast  nie osiągnie bez wprowadzenia odpowiednich rozwiązań systemowych, takich jak np. rynek mocy – wyjaśnia ekspert.

Surowce i paliwa
Orlen chce Nowej Chemii zamiast Olefin III
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Surowce i paliwa
MOL stawia na dalszy rozwój sieci stacji paliw
Surowce i paliwa
Orlen bez sukcesów w Chinach
Surowce i paliwa
Mniej gazu po fuzji Orlenu z Lotosem i PGNiG
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Surowce i paliwa
Obecny i były zarząd Orlenu oskarżają się nawzajem
Surowce i paliwa
JSW szuka optymalizacji kosztów. Bogdanka może pomóc