Biznesplan Polskiej Grupy Górniczej był jednym z najważniejszych elementów w procesie pozyskiwania inwestorów dla tej węglowej spółki. Kontrolowane przez państwo firmy w tym roku zainwestowały w PGG 1 mld zł, a rok wcześniej – 2,4 mld zł. Tym samym udało się uratować przed bankructwem kopalnie Kompanii Węglowej i Katowickiego Holdingu Węglowego. Szybko się jednak okazało, że założenia zawarte w strategii były zbyt ambitne.
Jak alarmują związkowcy, tylko w I kwartale tego roku grupa nie zrealizowała wydobycia na poziomie 1 mln ton węgla, od planu odstawały także tempo robót przygotowawczych i poziom kosztów wydobycia.
Szukanie winnych
Do problemów przyznał się zarząd PGG, który jednocześnie obarczył za to winą poprzednie władze spółki. W swoim pierwszym oświadczeniu zapewnił, że grupa odbudowuje fronty wydobywcze i zwiększa wydajność pracy. – Spółka reaguje w ten sposób na skutki decyzji produkcyjnych podjętych w latach poprzednich, które spowodowały zmniejszenie liczby ścian wydobywczych – stwierdził zarząd. Dlaczego więc zarząd przyjął w biznesplanie tak wysokie poziomy wydobycia, skoro wiedział o zmniejszeniu liczby ścian wydobywczych przez poprzedników?
W odpowiedzi na to pytanie tym razem Polska Grupa Górnicza odwołała się do trudności natury geologicznej.
– Problem dotyczy przede wszystkim kopalni zespolonej Piast-Ziemowit, która wskutek zaburzeń geologicznych na dwóch ścianach oraz zagrożenia pożarowego na ruchu Ziemowit nie realizuje w pełni planów wydobywczych i odpowiada za 80 proc. niedoboru – podkreśla Tomasz Głogowski, rzecznik PGG.