Na rynku węgla zamiast strategii jest bałagan

Zamieszanie w górnictwie powoduje, że napięcie w resorcie energii sięga zenitu, a między spółkami wydobywczymi i energetyką robi się nerwowo.

Publikacja: 11.09.2017 06:03

Na rynku węgla zamiast strategii jest bałagan

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Rząd najpierw obiecywał, że kopalń zamykać nie będzie, następnie kilka zlikwidował, strasząc gigantyczną nadpodażą surowca, a teraz dowiadujemy się, że rodzimego czarnego paliwa nam brakuje. Tak jakby w resorcie energii zabrakło rzetelnych analiz o realnych możliwościach wydobywczych kopalń, zapotrzebowaniu energetyki na węgiel w najbliższych latach oraz stanie zapasów surowca. Przedstawiciele branży w nieoficjalnych rozmowach mówią wprost: „Zamiast strategii na rynku węgla jest jeden wielki burdel".

Nikt nie przewidział

Problemy Polskiej Grupy Górniczej z wydobyciem wystarczającej ilości węgla to efekt kilku czynników. Najczęściej podnoszonym jest mocne ścięcie inwestycji we fronty wydobywcze w poprzednich latach w efekcie wprowadzonych oszczędności. Pamiętajmy jednak, że biznesplan dla PGG powstał w 2016 r. i został zaktualizowany w roku 2017, gdy do spółki włączono kopalnie pogrążonego w kłopotach Katowickiego Holdingu Węglowego. Trudno więc zrozumieć, dlaczego założono w nim, że pomimo braku odpowiedniej ilości ścian wydobywczych PGG uda się wydobyć w tym roku 32 mln ton węgla.

GG Parkiet

Kolejne kwestie to mroźna zima i nieoczekiwane problemy geologiczne, o których co jakiś czas informują służby prasowe PGG. A następna to wyraźnie zwiększone zapotrzebowanie energetyki zawodowej na węgiel z PGG na lata 2017 i 2018. I to w dużej mierze ze strony spółek energetycznych – udziałowców PGG. W tym przypadku też trudno zrozumieć, dlaczego nikt tego nie przewidział. W efekcie atmosfera między PGG a jej udziałowcami robi się coraz bardziej napięta.

– Energetyka najpierw mocno ścina zapasy węgla, a potem nagle zwiększa zamówienia, choć wie, że żadna spółka górnicza nie jest w stanie z dnia na dzień skokowo zwiększyć wydobycia – mówi nam źródło zbliżone do węglowej spółki. Druga strona nie pozostaje dłużna. – PGG powinna się cieszyć ze wzrostu zamówień i wziąć się do roboty. Gdyby nie energetyka, która zasiliła ją miliardami złotych, tej spółki by nie było – słyszymy w jednym z koncernów energetycznych.

Wpompowane miliardy

Według analityków miliardy wpompowane w ratowanie spółek węglowych i budowę nowych bloków opalanych czarnym paliwem mogą skończyć się tym, że część surowca będziemy importować. – Już w tym roku możemy spodziewać się spadku wydobycia węgla o 5–6 mln ton. Tyle będziemy musieli sprowadzić z zagranicy. Być może uruchomiony zostanie na większą skalę import surowca drogą morską, co umożliwi sprowadzanie dobrej jakości węgla z Australii czy Kolumbii – uważa Marcin Stebakow, analityk Vestor DM. Nieśmiałe próby importu czarnego paliwa podejmuje już Węglokoks, który sprowadził próbną partię surowca z USA.

W dalszej perspektywie pomogą natomiast uruchamiane już teraz inwestycje w kopalniach. – Biorąc pod uwagę obecne problemy z zaspokojeniem energetyki w polski węgiel, krajowe spółki wydobywcze będą musiały przyspieszyć inwestycje w rozbudowę mocy. Ten wzrost inwestycji widać już w PGG, która ma ambitną strategię dotyczącą otwierania nowych frontów wydobywczych – podkreśla Maciej Bobrowski, analityk DM BDM. PGG na inwestycje w latach 2017–2020 chce wydać 7,2 mld zł. Tylko w tym roku na ten cel popłynie około 1,6 mld zł.

– Zakładam, że na inwestycje w tym zakresie i zwiększenie planu wydobywczego zdecyduje się także Bogdanka. Jeśli tak się stanie, to możliwe, że już w drugiej połowie 2018 r. nie będziemy mieć takich problemów na rodzimym rynku z niedoborem krajowego węgla – kwituje Bobrowski. Na razie jednak zarząd Bogdanki mocno trzyma się planu utrzymania średniorocznej produkcji do 2025 r. na stabilnym poziomie około 9,2 mln ton. Tymczasem w samym resorcie energii słychać już głosy, że Bogdanka powinna zainwestować we wzrost mocy wydobywczych.

W ostatnich dniach PGG zadeklarowała, że sięgnie po złoża zamkniętej ostatnio kopalni Makoszowy, ale od strony sąsiednich zakładów wydobywczych. Górniczy związkowcy wciąż wierzą też, że uda się wskrzesić likwidowaną kopalnię Krupiński. Szanse są jednak nikłe – w ciągu dziesięciu ostatnich lat zakład ten wygenerował ponad 1 mld zł straty. – Mimo że dziś są problemy z wydobyciem wystarczającej ilości węgla, decyzje o zamknięciu nierentownych kopalń były słuszne. Bez tego spółki węglowe wciąż miałyby ogromne problemy finansowe. A lukę surowcową można przecież wypełnić węglem z importu. W kolejnych latach zaowocują inwestycje kopalń we wzrost wydobycia – przekonuje Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ.

W grę wchodzi także budowa nowych kopalń przez prywatnych inwestorów. To jednak kosztowne projekty, a budowa żadnego nowego zakładu jeszcze nie ruszyła.

[email protected]

Surowce i paliwa
MOL stawia na dalszy rozwój sieci stacji paliw
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Surowce i paliwa
Orlen bez sukcesów w Chinach
Surowce i paliwa
Mniej gazu po fuzji Orlenu z Lotosem i PGNiG
Surowce i paliwa
Obecny i były zarząd Orlenu oskarżają się nawzajem
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Surowce i paliwa
JSW szuka optymalizacji kosztów. Bogdanka może pomóc
Surowce i paliwa
Praca w kopalniach coraz mniej efektywna. Zyski górnictwa zamieniły się w straty