Kontrakty na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie kosztują ok. 57 dolarów za baryłkę, za kontrakt na baryłkę WTI w Nowym Jorku trzeba zapłacić 51 dolarów. W obu przypadkach oznacza to wzrost cen o ponad 8 proc. względem ostatniego dnia sierpnia.
Na ten moment widać więcej argumentów za dalszymi zwyżkami cen niż za potencjalną korektą. Wspiera je m. in. niepewna sytuacja geopolityczna na Bliskim Wschodzie. Ta związana jest z poniedziałkowym referendum, w którym Kurdowie opowiedzieli się za niepodległością Kurdystanu. Zdaniem władz Iraku, Iranu, Syrii i Turcji referendum jest nieważne, a prezydent tej ostatniej zagroził nawet zablokowaniem ropociągów transportujących ropę z irackiego Kurdystanu. Zaogniona sytuacja w tym regionie może w kolejnych tygodniach znacznie wpływać na ceny.
Tymczasem OPEC i Rosja nieustannie starają się o dalszy wzrost cen. W sierpniu eksporterzy wywiązali się ze swoich zobowiązań co do cięć produkcji ropy w ponad 100 proc. Pomimo podwyższenia prognoz ilości ropy, jaką powinni dostarczyć na rynki w 2018 r. – m.in. przez większą konsumpcję Europy i Chin – przedstawiciele krajów OPEC myślą o przedłużeniu okresu celowo zaniżonej produkcji poza marzec przyszłego roku. Rosja także sygnalizuje wstępną chęć przedłużenia umowy, jeśli będzie to konieczne i docelowo wpłynie na wzrost cen ropy. ¶