W pierwotnej wersji porządku obrad, do której dotarliśmy, znalazł się punkt o zmianach w zarządzie. Później pojawiły się nieoficjalne informacje o zmianie harmonogramu, ale według naszych informacji stanowisko prezesa JSW wciąż jest mocno zagrożone.
Czytaj także: Spotkanie rady JSW odwołane, Ozon zachowa stanowisko
Do sprawy odniósł się prezes JSW Daniel Ozon. - Szanujmy dobro pracowników, spółki i inwestorów – skwitował krótko Ozon w rozmowie z „Rzeczpospolitą" i „Parkietem".
Do pierwszej próby odwołania prezesa JSW Daniela Ozona doszło we wrześniu. W węglowej spółce toczył się audyt, a przewodniczącym składu zespołu kontrolerów został Andrzej Burski, dyrektor Departamentu Kontroli i Audytu w Ministerstwie Energii. Według ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego wstępne wyniki audytu wykazały „pewne wątpliwości" co do jej funkcjonowania. Z inicjatywy resortu energii zwołano więc radę nadzorczą, która miała rozpatrzeć punkt o odwołaniu prezesa JSW. Jednak na kilka dni przed terminem posiedzenia Ozon ujawnił, że był „naciskany kilkakrotnie, by z pieniędzy JSW finansować inwestycje kompletnie nie związane z działalnością spółki". Dotarliśmy też wówczas do listu zarządu JSW do ministra energii, w którym zarząd skrytykował postępowanie osób wchodzących w skład zespołu audytu pod przewodnictwem Andrzeja Burskiego. Władze spółki wskazały na niekompetencję zespołu kontrolującego i wytknęły mu liczne błędy. Ostatecznie Ozon, bo długiej rozmowie z ministrem Tchórzewskim, zachował stanowisko.
Miesiąc po tym fotel prezesa JSW znów jest zagrożony. Dotarliśmy do harmonogramu obrad rady nadzorczej, która zbierze się w piątek 26 października. Jeden z punktów przewiduje zmiany w składzie zarządu. Według naszych źródeł chodzi właśnie o odwołanie prezesa Ozona. Powodem ma być szum wokół Andrzeja Burskiego, który kierował audytem w JSW. Spółki z udziałem Skarbu Państwa zbuntowały się bowiem i poprosiły o analizę ekspertów – czy mogą przekazywać poufne informacje o spółce osobom spoza rady nadzorczej. Opinia sporządzona przez sześciu profesorów prawa okazała się miażdżąca dla resortu energii. Z pisma, do którego dotarliśmy wynika, że – według prawników - o ile samo ustanowienie zespołu audytu jest dopuszczalne, to poważne zastrzeżenia budzi sposób i cel powołania jednocześnie z nim grupy zewnętrznych ekspertów, będących pracownikami Ministerstwa Energii. „Już sam sposób zredagowania uchwały, w którym mowa jest o wykonywaniu właścicielskich czynności kontrolnych na polecenie ministra energii podważa niezależność rady nadzorczej jako samodzielnego organu kontroli spółki akcyjnej, a tym bardziej spółki publicznej" – czytamy w opinii prawnej.