PGNiG podpisało z firmą Cheniere Marketing International długoterminowy kontrakt na zakup LNG (skroplony gaz ziemny) z USA. Dzięki temu w latach 2019–2022 do terminalu w Świnoujściu ma trafiać około 0,7 mld m sześc. błękitnego paliwa po regazyfikacji. Z kolei w latach 2023–2042 wolumen importu wzrośnie do 1,95 mld m sześc. Dla porównania w ubiegłym roku nasz kraj zużył około 17 mld m sześc. gazu.
Konkurencyjna cena
Import do Polski będzie realizowany według tzw. formuły DES (delivery ex-ship), co oznacza, że Amerykanie odpowiadają za dostawę surowca do chwili jego rozładowania w naszym gazoporcie. Ładunki będą wypływać z terminali skraplających gaz w miejscowościach Sabine Pass w Luizjanie i Corpus Christi w Teksasie. Surowiec do tych terminali trafi prawdopodobnie z amerykańskich złóż gazu pozyskiwanego ze skał łupkowych. – Kupujemy LNG z USA od różnych dostawców. To między 20 a 30 proc. lepsze warunki cenowe, niż mamy w tej chwili w kontrakcie z naszym wschodnim dostawcą – mówi Piotr Woźniak, prezes PGNiG. Również z prognoz, którymi dysponuje PGNiG, wynika, że i w kolejnych latach amerykański gaz będzie tańszy niż ten kupowany obecnie od Gazpromu w ramach kontraktu jamalskiego.
Podczas podpisania umowy obecny był m.in. prezydent Andrzej Duda i Rick Perry, amerykański sekretarz ds. energii USA. Pierwszy z nich zwrócił m.in. uwagę na to, że współpraca pomiędzy obiema firmami jest niezwykle ważnym krokiem w kierunku zwiększenia naszego bezpieczeństwa energetycznego. Z kolei Perry zauważył, że dostawy z USA to nie tylko dywersyfikacja dostaw dla Polski, ale i dla Unii Europejskiej. W tym kontekście prezes PGNiG mówił o możliwym reeksporcie amerykańskiego gazu do innych państw naszego regionu, w tym zwłaszcza na Ukrainę.
Będą kolejne dostawy
Prezes PGNiG zapowiedział, że spółka może niedługo podpisać jeszcze dwa nowe kontrakty na dostawy LNG. Tak jak w poprzednich umowach, poza ceną szczególnie ważną sprawą jest bezpieczeństwo dostaw. – W ciągu ostatnich 14 lat, od kiedy weszliśmy do struktur unijnych, musieliśmy aż siedem razy ponieść konsekwencje przerwania dostaw gazociągami ze strony wschodniej – twierdzi Woźniak. Dodaje, że w żadnym z tych przypadków PGNiG nie przyczyniło się do przerwania dostaw. Co więcej, nigdy nie zalegało z opłatami dla Gazpromu. Zdaniem Woźniaka w obecnych umowach dotyczących LNG nie ma ryzyka przerw w dostawach.
Umowa z Cheniere to kolejny kontrakt na dostawy LNG z USA. W październiku PGNiG informowało o podpisaniu umów z firmami Venture Global Calcasieu Pass i Venture Global Plaquemines LNG. Każdy z kontraktów zakłada zakup przez 20 lat po około 1,35 mld m sześc. surowca po regazyfikacji. Te dostawy mogą jednak trafiać nie tylko do gazoportu w Świnoujściu, ale i być przedmiotem dalszego obrotu. Ruszą najwcześniej w 2022 r. i 2023 r., gdy powstaną dwie nowe instalacje, których budowę przewidziano w stanie Luizjana.