Część obserwatorów rynku oczekuje jednak dalszych zwyżek. – Spośród giełdowych spółek z szeroko rozumianej branży paliwowej najlepsze perspektywy na przyszły rok wydają się mieć akcje Lotosu. Mimo że grupa ma spore opóźnienia w realizacji dużych inwestycji, to notowaniom jej walorów powinno sprzyjać otoczenie makroekonomiczne oraz wezwanie, które planuje ogłosić PKN Orlen – mówi Robert Maj, analityk Ipopemy Securities. Jego zdaniem efektów synergii z fuzji obu polskich koncernów na razie nie należy oczekiwać.
Co więcej, jego zdaniem Orlen przedstawił niedawno bardzo ambitne prognozy na 2019 i 2020 r., które mogą być trudne do zrealizowania ze względu na bardzo optymistyczne założenia dotyczące dyferencjału Brent-Ural, czyli różnicy w cenie między ropą wydobywaną spod dna Morza Północnego a rosyjską. Orlen przewiduje, że dyferencjał będzie wysoki ze względu na tzw. regulację IMO, która zakłada od 2020 r. istotne ograniczenie siarki w paliwach żeglugowych. To miałoby spowodować spadek popytu i ceny rosyjskiego surowca, który polskie koncerny głównie przerabiają. – W Orlenie pojawia się też ryzyko dotyczące wysokości przyszłorocznej dywidendy. Wszystko za sprawą ogromnych inwestycji, które wymagają dużego finansowania własnego i zewnętrznego – twierdzi Maj.
Postępowania arbitrażowe
Sytuacja makroekonomiczna będzie miała też duży wpływ na wyniki węgierskiego MOL, notowanego na GPW. – W tym przypadku duże znaczenie może mieć wynik międzynarodowego arbitrażu węgierskiej spółki z chorwackim rządem w sprawie rafinerii Ina. Jeśli MOL go wygra, będzie miało to istotny jednorazowy wpływ na finanse spółki – uważa Maj.
Neutralnie podchodzi za to do arbitrażu prowadzonego przez PGNiG wobec Gazpromu. W tym przypadku potencjalne profity dla polskiej spółki mogą być trudne do wyegzekwowania. – PGNiG może za to zyskać na obecnej sytuacji na rynku surowcowym. Rosnąca różnica między ceną ropy i gazu powoduje, że sytuacja koncernu poprawia się w segmencie obrotu błękitnym paliwem, który zazwyczaj przynosił straty – mówi Maj.
Podobnie uważają analitycy DM BDM. – Grupa PGNiG może w przyszłym roku osiągnąć lepsze wyniki niż w 2018 r. i to pomimo mocnego spadku kursu ropy i związanych z tym mniejszych wpływów z jej wydobycia i sprzedaży. Przede wszystkim istotnych zysków można oczekiwać na wydobyciu gazu, którego ceny są nadal wysokie – twierdzi Pado. Dodatkowo cały czas rośnie popyt na błękitne paliwo, co związane jest m.in. z rosnącym zapotrzebowaniem zgłaszanym na ten surowiec przez energetykę. Trzeba też pamiętać, że cena w kontrakcie zawartym przez PGNiG z Gazpromem na import gazu w dużym stopniu zależy od średnich notowań ropy. To oznacza, że polski koncern może z czasem płacić Rosjanom za błękitne paliwo mniej niż dotychczas i w konsekwencji zarabiać na handlu tym surowcem. W ostatnich okresach segment obrotu miał problemy z uzyskiwaniem satysfakcjonujących rentowności.
Zarządy liczą na zwyżki
Przyszły rok powinien być znacznie lepszy niż obecny dla Unimotu i Serinus Energy. Pierwsza z tych grup, specjalizująca się w handlu paliwami płynnymi, prądem i gazem, planuje w tym roku wypracować 12 mln zł zysku EBITDA, a w przyszłym już 34 mln zł, do czego w dużym stopniu mają się przyczynić poprawa marż i cięcia kosztów. Zarząd ma się też koncentrować na najbardziej atrakcyjnych biznesach. Jednym z nich jest rozwój sieci stacji paliw Avia. Na koniec 2023 r. firma zamierza zarządzać w Polsce 200 tego typu obiektami, głównie działającymi na zasadzie franczyzy.