Zgodnie z opublikowanymi przez Agencję Rozwoju Przemysłu danymi wzrost cen węgla na światowych rynkach był krótkotrwały. Pod koniec września nastąpiła korekta.
Gorące letnie miesiące nie sprzyjają robieniu zapasów i sierpień nie różnił się pod tym względem od tych z lat poprzednich. Jednak na przełomie sierpnia i września, dosyć niespodziewanie dla analityków, pojawił się wysoki popyt na węgiel z RPA w indyjskich portach. Cena węgla zaczęła rosnąć: w pierwszym wrześniowym, tygodniowym notowaniu indeksu RB sięgnęła 58,96 USD /tonę. Nieco taniej było w Europie – na początku września indeks CIF ARA dobił poziomu 56,88 USD/tonę.
Po trzech tygodniach trend się odwrócił. „Osłabienie prognozy produkcji energii z węgla w Europie, w połączeniu ze spadkiem stawek frachtowych do 12,90 USD za tonę na kluczowych szlakach atlantyckich, zakończyły okres wzrostu cen węgla" – kwitują analitycy ARP.
Dla polskich kopalni nie są to najlepsze wieści. Przede wszystkim we wzmiankowanym okresie ceny węgla na rynkach światowych i na rynku polskim zaczęły się nieco zbliżać – na świecie rosły, w Polsce spadały. A ta rozbieżność (sierpniowe ceny polskiego surowca w przeliczeniu na warunki portów ARA wynosiły 76,58 USD/t, jeśli chodzi o węgiel dla energetyki i 82,78 USD/t w przypadku węgla dla ciepłownictwa) jest jednym z istotnych powodów popychających polskich odbiorców do zakupu węgla importowanego – przede wszystkim z Rosji czy Kazachstanu.
Należałoby też dodać, że eksperci sygnalizują, iż polscy odbiorcy zrobili sobie zapasy węgla sięgające już 13 mln ton, a ze statystyk wynika, że Europa w szybkim tempie zastępuje węgiel gazem w procesie produkcji energii.