Ropa gatunku Brent zdrożała o 0,3 proc., do 63,9 USD. Po zeszłotygodniowym wzroście cen i poniedziałkowym spadku doszło więc do lekkiej stabilizacji. Inwestorzy mogą czekać na wyniki czwartkowej konferencji państw z OPEC+. Będą one decydować wówczas, jak duże ograniczenia w produkcji będą obowiązywały w nadchodzących miesiącach. Indie, czyli kraj spoza OPEC+ będący wielkim konsumentem ropy, już wzywają grupę, by od kwietnia znacząco zwiększyła dostawy surowca na rynek. Ceny ropy wróciły bowiem już na poziom, na którym były tuż przed pandemią, a gospodarki jeszcze nie odrobiły pandemicznych strat.
Lekko rosła we wtorek również cena złota. O ile rano za 1 uncję płacono 1710 USD, o tyle po południu już 1730 USD. Przez ostatnie pięć sesji złoto straciło jednak 4,4 proc., a od początku roku staniało o ponad 9 proc. Handel reflacyjny wyraźnie nie służy temu kruszcowi. Podobnie zachowuje się srebro. We wtorek rano płacono za jego uncję 26 USD, a po południu 26,4 USD. Przez pięć sesji staniało ono jednak o 4,6 proc., a od początku roku zyskało zaledwie 0,04 proc. Nastroje inwestorów wciąż wyraźnie sprzyjają metalom przemysłowym. O ile we wtorek rano cena miedzi zbliżała się do 8900 USD za tonę, o tyle po południu wynosiła 9167 USD. Od czwartkowego szczytu spadła co prawda o 4,8 proc., ale od początku roku wzrosła o 18 proc., a od dołka z marca 2020 r. zwiększyła się aż o 98 proc.