Do jego wypracowania w największym stopniu przyczynił się biznes produkcji i handlu, który zapewnił grupie 0,45 mld zł zysku. Pozostała część to wynik uzyskany na działalności wydobywczej. Pozytywny wpływ na osiągnięty rezultat miał tzw. efekt „tanich warstw ropy naftowej", czyli przyjęcia wyceny surowca po istotnie niższym koszcie jednostkowym niż aktualny jego kurs odnotowywany na rynkach międzynarodowych. Gdyby nie uwzględniono tego efektu, oczyszczony zysk EBITDA LIFO byłby mniejszy o 0,09 mld zł od podanego. Lotos oszacował też skonsolidowane przychody i zysk netto. Wyniosły one 5,9 mld zł i 0,35 mld zł. Dla porównania w I kwartale 2020 r. sprzedaż wyniosła 6,1 mld zł, a strata netto 1,3 mld zł. Spółka ostateczne wyniki planuje przedstawić 28 kwietnia.

We wtorek na otwarciu sesji giełdowi inwestorzy wycenili akcje Lotosu na 47,5 zł, co oznaczało wzrost kursu o 2,2 proc. W kolejnych minutach zwyżki były jeszcze większe, co przy spadającej wartości głównych indeksów mogło oznaczać, że spodziewali się znacznie słabszych od podanych szacunków wyników koncernu.

Niezależnie od tego należy zauważyć, że w kwietniu sytuacja makroekonomiczna jest dla Lotosu dobra. Obecna marża rafineryjna w gdańskim koncernie wynosi 4,26 USD za każdą baryłkę przerobionej ropy. Co więcej, powyżej 4 USD była niemal przez cały kwiecień. To dużo, zważywszy, że jeszcze w styczniu wynosiła średnio 1,9 USD, w lutym 2,8 USD, a w marcu 3,39 USD. Koncernowi sprzyjają również stosunkowo wysokie ceny gazu i ropy. Dzięki temu może więcej niż w ubiegłym roku zarabiać na wydobyciu obu surowców. TRF