Oczekiwanie na wyniki referendum w sprawie opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię przesądziło o defensywnej strukturze portfela funduszy inwestycyjnych „Parkietu" w minionych dwóch miesiącach. Czy teraz, kiedy już ta niewiadoma przestała ciążyć rynkom finansowym, zaczniemy wreszcie inwestować? I tak, i nie. Tak, bo zarządzający zaczęli obstawiać różne scenariusze rozwoju wydarzeń (osobną kwestią, do której jeszcze wrócimy, jest to, że absolutnie się między sobą co do tych scenariuszy nie zgadzają). Nie, dlatego że zdaniem większości ekspertów typujących fundusze do naszego portfela konsekwencje brytyjskiego referendum mogą ciążyć rynkom przynajmniej przez najbliższe miesiące, a zdaniem niektórych – nawet lata. W rezultacie część ekspertów pozostała przy zachowawczej strukturze inwestycji na lipiec, niektórzy są jeszcze bardziej ostrożni niż w czerwcu.
Na dwoje babka wróżyła
Jak wspomnieliśmy, w lipcu na tych łamach panuje pełen pluralizm poglądów. Jarosław Antonik, członek zarządu KBC TFI, uważa, że najbliższe tygodnie mogą przynieść kontynuację odreagowania obserwowanego na rynkach zaraz po brexitowym referendum. Na przeciwległym biegunie znaleźli się Radosław Piotrowski z Union Investment TFI, Piotr Święcik z Opery TFI i Adam Łukojć ze Skarbca, uważający, że na rynkach będzie jeszcze nerwowo, a na inwestycje w fundusze akcji wciąż jest za wcześnie.
Ciekawym efektem tych rozbieżności jest wzrost udziału funduszy małych i średnich spółek w portfelu, i to spory, bo o 8 pkt proc., do 8 proc. portfela, a więc najwyższego poziomu w tym roku. Zarówno rynkowi optymiści, jak i pesymiści postawili na tę klasę aktywów. O ile wybór tych pierwszych jest raczej oczywisty, o tyle ci drudzy przekonują, że polskie „misie" będą stosunkowo mniej podatne na rynkowe zawirowania niż ich zagraniczne odpowiedniki. Dlatego na przykład Adam Łukojć, choć uważa, że wszystkie czynniki ryzyka związane z Brexitem jeszcze się w pełni nie zmaterializowały, zamienił globalne „maluchy" na polskie.
Koszmar na jawie zarządzającego
Lipiec to już 17. miesiąc drugiej edycja portfela funduszy inwestycyjnych „Parkietu". Wystartowaliśmy w marcu ub.r., od tego czasu na rynkach wydarzyło się wiele złego – wiosną 2015 r. naszą GPW zaczęła dołować perspektywa wprowadzenia podatku od aktywów instytucji finansowych, czerwiec przyniósł kulminację obaw o nadmierne zadłużenie Grecji, w sierpniu inwestorów na całym świecie wystraszyły Chiny, we wrześniu tzw. afera spalinowa, styczeń tego roku przyniósł krach, a czerwiec – Brexit. Zarządzający, których poprosiliśmy o typowanie funduszy inwestycyjnych, mogą więc mówić o pechu.
Tylko jedna z inwestycji składowych naszego portfela – prowadzona przez Marcin Bednarka, wiceprezesa BPH TFI – osiągnęła w tym czasie zysk, rzędu 3,5 proc. Pomiędzy drugim na podium Błażejem Bogdziewiczem, wiceprezesem Caspar Asset Management, a piątym Adamem Łukojciem są stosunkowo niewielkie różnice – od niecałych 2 proc. do 4 proc. straty. Stawkę zamyka portfel Opery TFI – 15 proc. pod kreską, charakteryzujący się sporymi wahaniami – będący często najsłabszym lub najlepszym portfelem miesiąca. W spadkowym czerwcu był na przykład jedyną inwestycją z zyskiem na poziomie 0,5 proc.