O ile początek notowań w Warszawie zaczął się w pobliżu kreski, o tyle kolejne dwie godziny stały pod znakiem coraz silniejszej wyprzedaży. Sprowadziła ona indeksy o około 2 proc. na południe i tak zostało z grubsza do końca sesji. Słaby był też sam fixing. Ostatecznie WIG20 stracił ponad 2,5 proc., a WIG ponad 2,1 proc. Najmniejsze straty, nieco ponad 0,5 proc., odnotowały małe spółki. Średniaki zakończyły dzień z wynikiem 1,7 proc. na minusie. Z branż najmocniej przecenione zostały banki.
Analitycy odnotowują w komentarzach, że WIG20, który znalazł się na koniec sesji na poziomie 2434 pkt, w ostatnich dniach przełamał kilka ważnych wsparć, a przede wszystkim wybił się dołem z formacji klina, co może poskutkować spadkiem nawet do około 2160 pkt.
Indeks naszych największych spółek był wczoraj czerwoną latarnią w Europie. Gdzie indziej również przeważały spadki, jednak były wyraźnie mniejsze. Trzy największe rynki, Londyn, Frankfurt i Paryż, straciły odpowiednio 0,4 proc., 1,1 proc. i 0,8 proc.
Sesja na Wall Street ponownie nie układała się najlepiej, ale ponownie miała udaną końcówkę. Dzięki temu S&P 500 i Nasdaq Composite wzrosły wczoraj po niespełna 0,2 proc.
Inwestorzy na Wall Street są niezdecydowani, czekając na piątkowe dane z rynku pracy (wczoraj preludium do nich był tzw. raport JOLTS). Z kolei europejscy czekają na cięcie stóp w czwartek przez EBC. W sprawie stóp dziś decyzję podejmie nasza RPP – o cięciach nie ma mowy, ale niewykluczone, że Rada złagodzi jastrzębi ton, co mogłoby wpłynąć na notowania złotego, obligacji czy papiery banków.