Według nowych prognoz MFW aktywność w polskiej gospodarce w tym roku zwiększy się o 4,5 proc., a w 2023 r. o 2 proc. To prognozy zbliżone do tych, jakie przeciętnie na początku lipca formułowali ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści. Od tego czasu poznaliśmy jednak sporo danych, które zdają się rzucać cień na perspektywy polskiej gospodarki Czy nadal można zakładać, że Polsce nie grozi recesja, rozumiana jako spadek PKB rok do roku?
Moim zdaniem będziemy blisko granicy zerowego wzrostu PKB. Na przełomie roku będziemy walczyli o to, żeby nie znaleźć się poniżej. Ale dla mnie ważniejszym pytaniem niż to, czy PKB wzrośnie wtedy o 0,5 proc. czy o tyle spadnie, jest to, czy ewentualna recesja będzie długotrwała i głęboka.
Kolejne ważne pytanie, to czy spowolnienie gospodarcze stłumi inflację, czy będziemy mieli do czynienia ze stagflacją?
W krótkim terminie wiemy mniej więcej, jaka będzie ścieżka inflacji. W najbliższych miesiącach inflacja nie powinna wzrosnąć powyżej 15–16 proc., pod koniec roku będzie pewnie niżej. Ale to, co się stanie z początkiem 2023 r., będzie zależało przede wszystkim od decyzji rządu dotyczącej tarczy antyinflacyjnej oraz od decyzji odpowiednich urzędów co do taryf na energię elektryczną, gaz, wodę, odbiór ścieków, wywóz śmieci itp. Ciekawsze jest jednak to, co się stanie w jeszcze dalszej perspektywie, gdy te wszystkie jednorazowe efekty nie będą miały znaczenia. Mam niestety obawy, że podwyższona inflacja i groźba nakręcania się oczekiwań inflacyjnych zostanie z nami na lata. Nie powinniśmy dać się uśpić spadkowi inflacji z 15 poniżej 10 proc. To ciągle będzie groźny tygrys, który nie został na dobre zamknięty w klatce. Może będzie chwilowo mniej agresywny, ale wciąż będzie na wolności i będzie miał ostre zęby i pazury.