Gotówki na rynku jest sporo?
Tak. I problem jest taki, że nie ma to przełożenia na inwestycje zwiększające zdolności wytwórcze przedsiębiorstw. Mam nadzieję, że jest to tylko przesunięcie w czasie. Ale widać, że wśród firm jest sporo niepewności i wstrzymują się one z podejmowaniem decyzji. W wyniku tego na rynku jest dużo pieniądza, ale nadwyżka nie jest wykorzystywana w sposób efektywny.
Jak pan postrzega zamianę 75 proc. środków z OFE na prywatne środki na IKE?
Przypominam, że trzeba się uczyć na błędach. Na polskim rynku mamy nieco za mało seksu, a trochę za dużo przemocy. To, co zrobiono z OFE za poprzedniej ekipy, wywołało fatalny efekt dla systemu. Umowę społeczną wyrzucono do kosza. Teraz sam pomysł, by pieniądze z OFE znalazły się na bardziej rozpoznawalnych rachunkach, nie jest zły. Pytanie tylko, za pomocą jakich narzędzi się to stanie. To tak duża suma, że nie ma możliwości, aby taką transakcję przeprowadzić poprzez giełdę. Drugie pytanie to jak będą te środki podzielone. Mam nadzieję, że prawa nabyte będą chronione, a środki, które ktoś zaoszczędził, będą miały odbicie w stanie jego rachunku. To bardzo ważna sprawa dla reputacji systemu i wiarygodności pojęcia oszczędzania i inwestowania długoterminowego. Mamy dziś z tym problem. Ciągłe eksperymentowanie i mieszanie w systemie prowadzi do poczucia niestabilności. Obecna ekipa ma szanse, aby ustabilizować system, szanując prawa nabyte, i ustalić jego warunki na dłużej. To ważne dla giełdy i inwestorów, aby wiedzieli, że warto inwestować na polskiej giełdzie, bo to się opłaca. Spółki z udziałem Skarbu Państwa powinny większą wagę przyłożyć do szanowania praw akcjonariuszy mniejszościowych, gdyż z punktu widzenia długoterminowego to oni są najważniejsi.
Czy w Polsce mogą być ujemne stopy procentowe?
Mam nadzieję, że nie. Polityka Rady Polityki Pieniężnej jest ostrożna. Nie słychać o jakichś rewolucjach w sposobie myślenia ani o pokusach do takiego krótkoterminowego wspierania koniunktury. Nie wierzę w skuteczność ujemnych stóp procentowych. Co prawda jesteśmy osiem lat po bankructwie Lehman Brothers i pewne prawidła zdroworozsądkowe ekonomii zostały podważone. Dodruk pieniądza odbywa się na skalę bezprecedensową. Jednak myślę, że powoli desperackie metody działania banków centralnych się wyczerpują. Nie chciałbym, abyśmy szli tą drogą, i mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Potrzebna jest też bardzo przytomna polityka budżetowa i zrozumienie długoterminowego interesu polskiej gospodarki.