Przecena na rynkach akcji nabrała już całkiem pokaźnych rozmiarów. W momencie pisania tego artykułu amerykański S&P 500 jest 18,2 proc. poniżej rekordowej wartości z początku roku i zdaje się przymierzać do zaatakowania granicy -20 proc., której przekroczenie powszechnie uznawane jest za techniczne kryterium bessy. A na GPW skala przeceny jest jeszcze większa. Zanim doszło do ostatniego odreagowania, WIG był już 29 proc. poniżej rekordu.
Bliskość progu -20 proc. na Wall Street skłania do bliższego przyjrzenia się tej kwestii. Jakie są wnioski płynące z historycznych statystyk? Jakie są szanse i zagrożenia?
Co prawda w momencie pisania tego artykułu S&P 500 nie przekroczył jeszcze omawianej granicy bessy, ale już teraz tegoroczny spadek jest siódmą najgłębszą przeceną na amerykańskim rynku akcji w całym zbadanym przez nas okresie od początku lat 90. XX wieku (przeszło trzy dekady).
Umowna granica bessy tuż–tuż
Chociaż zakorzenione w tradycji Wall Street kryterium w postaci 20-proc. spadku jest czysto umowne, to jednak zdaje się mieć znaczenie dla inwestorów. Zacznijmy od tego, że w badanym okresie dokładnie połowa fal zniżkowych (trzy spośród sześciu) zatrzymała się tuż przed granicą 20 proc. lub dosłownie jedynie otarła się o nią. Takie przypadki odnotowaliśmy ostatnio w 2018 roku, a wcześniej w 1998 i 1990 (ten ostatni epizod czasem bywa traktowany jako bessa ze względu na pojawienie się recesji, choć formalnie omawiane kryterium nie zostało spełnione).