Unikają dziennikarzy, rautów i przyjęć. Nagród nie odbierają. Nie pojawiają się na walnych zgromadzeniach swoich spółek. Nie pozwalają nawet robić sobie zdjęć. Czasem nie wiadomo nawet, jak wyglądają. „Pieniądze lubią ciszę, a wielkie pieniądze – ciszę absolutną" – z takiego założenia wychodzą najbardziej tajemniczy inwestorzy na warszawskiej giełdzie. I odnoszą sukcesy. Kurs akcji LPP znajduje się na rekordowym poziomie po z grubsza siedmiokrotnym wzroście od apogeum kryzysu na początku 2009 roku. Niestraszny mu słaby złoty ani ukrywanie się przed światem właścicieli firmy, potentata na polskim rynku odzieżowym z tak rozpoznawalnymi markami jak Reserved czy Cropp. Wspólnicy – Marek Piechocki i Jerzy Lubianiec – nie tylko odmawiają fotoreporterom sesji, a magazynom publikacji swoich zdjęć i wywiadów, ale starają się sięgać w przeszłość. Specjalnie zatrudnieni do tego ludzie przeszukują Internet i bazy fotograficzne. Gdy znajdą zdjęcie Piechockiego lub Lubiańca, wykupują prawa do niego, po czym usuwają je z dostępnych katalogów. Tymczasem jeszcze kilka lat temu biznesmeni chętnie udzielali wywiadów i prowadzili otwarte życie. W firmie mającej siedzibę w Gdańsku do tej pory wspominają, jak Piechocki przyjeżdżał z domu w Sopocie na rowerze. Teraz jest inaczej. Może dlatego, że jest już na 13. miejscu na liście najbogatszych „Forbesa" z majątkiem 1,6 mld zł. Piechocki i Lubianiec dołączyli tym samym do pokaźnej grupy obecnych na GPW biznesmenów, którzy mocno chronią swoją prywatność i unikają mediów. Głośno zrobiło się znów ostatnio o Mariuszu Świtalskim, który w grudniu ubiegłego roku na giełdę wprowadził Czerwoną Torebkę, sieć pasaży handlowych (jest ich już ponad 80). Niedługo potem firma przejęła znaną księgarnię internetową Merlin.pl.