WIG20 nie oddaje stanu gospodarki, ale jego przebudowy nie będzie

Indeks polskich blue chips zdominowany jest przez banki, firmy surowcowe i energetyczne, co utrudnia mu udział w hossie na rynkach rozwiniętych. Zmiana jego konstrukcji nie jest jednak planowana.

Publikacja: 21.06.2015 10:00

WIG20 nie oddaje stanu gospodarki, ale jego przebudowy nie będzie

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Polskie indeksy giełdowe pozostają w tyle za rynkami rozwiniętymi. Szczególnie widać to na przykładzie WIG20, zrzeszającego największe i najbardziej płynne spółki z GPW. O ile w ciągu minionych trzech lat amerykański S&P 500 wzrósł o ponad 56 proc., podobnie jak francuski CAC40, a niemiecki DAX aż o 76 proc., o tyle polski wskaźnik blue chips zyskał ledwie 4,2 proc. Hossa wyraźnie omija polską giełdę, mimo że gospodarka naszego kraju ma się całkiem dobrze. Słabość WIG20 widać także w porównaniu z indeksami rynków wschodzących – Hang Seng z Hongkongu wzrósł w omawianym okresie o prawie 38 proc., w takim samym stopniu jak turecki BIST 100, pomimo niepokojów politycznych w tym kraju. Z kolei indeks polskiego szerokiego rynku, czyli WIG, zyskał w tym czasie 34 proc.

Czy podstawowym problemem WIG20, składającego się głównie z banków, firm surowcowych i energetycznych, jest jego struktura, nieodzwierciedlająca sytuacji w polskiej gospodarce?

To nie tylko kwestia struktury

– Bez względu na przyjęte założenia w konstrukcji WIG20 – czy musi koniecznie odzwierciedlać sytuację giełdową (kapitalizacja, płynność), czy też raczej powinien obrazować stan gospodarki (dopasowanie struktury indeksu do charakteru gospodarki i pominięcie wskaźników kapitalizacyjno-płynnościowych) – i tak problemem pozostanie brak odpowiedniej liczby notowanych na GPW przedstawicieli wszystkich istotnych branż – uważa Roland Paszkiewicz, dyrektor biura analiz w CDM Pekao. Podkreśla, że pierwotnym problemem naszych indeksów jest to, że niedostatecznie dobrze odzwierciedlają wydarzenia z polskiej gospodarki. – Są przecież branże, które kwitną, jak choćby meblarska, ale reprezentanci tego sektora nie mają dużych udziałów w indeksach, więc wzrost ich notowań nie jest widoczny. Poza tym często się zdarza, że to nienotowane spółki córki globalnych firm odpowiadają za rozwój danej branży w polskiej gospodarce – dodaje Paszkiewicz.

Jego zdaniem to nie konstrukcja polskich indeksów jest główną i jedyną przyczyną ich słabości wobec rynków rozwiniętych. – Również pozostałe indeksy z naszego regionu są daleko od szczytów z 2007 r. Zatem o słabości WIG20 zadecydowały również globalne tendencje na rynkach finansowych. Poza tym hossa na rynkach rozwiniętych w ostatnich latach napędzana była przez branże nowych technologii, biotechnologii, IT, elektroniki użytkowej, które na warszawskiej giełdzie są bardzo słabo reprezentowane – zaznacza Paszkiewicz.

Czy zdaniem władz warszawskiej giełdy skład WIG20 powinien być bardziej zróżnicowany i zawierać więcej firm reprezentujących inne branże gospodarki? – Portfel WIG20 obejmuje największe i najbardziej płynne spółki. W tej grupie są firmy przeważnie z takich branż jak banki, energetyka i paliwa. WIG20 jest odwzorowaniem struktury branżowej całego rynku: na przykład banki w WIG20 i w całym rynku mają 35 proc. udziałów, podobnie jest ze spółkami energetycznymi, które w WIG20 mają 14 proc., a w całym rynku jest to 11 proc. udziałów – wylicza Tomasz Wiśniewski, przewodniczący Komitetu Indeksów Giełdowych GPW. Na zmianę zasad kwalifikacji spółek do WIG20 także się nie zanosi. – Metodyka indeksów GPW jest zgodna ze standardami światowymi. Giełda cały czas analizuje i konsultuje zasady konstrukcji indeksów z uczestnikami rynku – po to jest m.in. komitet indeksowy. Jednak sztuczna ingerencja jest w takich sytuacjach zdecydowanie niewskazana, bo w jej efekcie indeksy mogą stracić swoją wiarygodność – argumentuje Wiśniewski.

Zmiany muszą potrwać

Warto też zwrócić uwagę, że w WIG20 jest tylko sześć spółek „prywatnych", pozostałe to albo firmy z udziałem Skarbu Państwa, albo części międzynarodowych grup. Wiśniewski podkreśla, że podstawowe kryteria kwalifikacji spółek do WIG20 to płynność obrotu ich akcjami i ich wielkość, czyli kapitalizacja. – Dla wielu spółek prywatnych, które startują zazwyczaj z niskiego pułapu kapitalizacji, wypełnienie tego drugiego kryterium jest na początku istotną barierą. Jak pokazują jednak przykłady takich spółek jak Eurocash czy LPP, można spełnić ten warunek konsekwentnie realizując strategię, która spotyka się z uznaniem inwestorów i zostaje nagrodzona poprzez wejście do indeksu blue chips. Ta ścieżka może być wzorem dla innych spółek, bo dzięki temu za kilka lat struktura WIG20 może być zupełnie inna niż obecnie – wskazuje Wiśniewski. Być może przy kolejnej rocznej rewizji WIG20 do indeksu wejdzie kolejna prywatna firma – CCC.

Powstaje pytanie, czy można wcześniej zmienić obecną, mało reprezentatywną dla krajowej gospodarki, strukturę blue chips. – Zakładając naturalny przebieg zmian, jest to proces długotrwały. Minie sporo lat, zanim spółki z sektorów dóbr konsumpcyjnych lub przemysłowe czy technologiczne, które powstały w ostatnich 25 latach, urosną na tyle, aby móc wejść do grona największych spółek. Akumulowanie kapitału po prostu musi potrwać, w krajach rozwiniętych czasem potrzeba było na to pokoleń – podkreśla Kamil Hajdamowicz, analityk BM BGŻ BNP Paribas.

Budowa idealnego indeksu niemożliwa

W ocenie Hajdamowicza pewnym pomostowym rozwiązaniem byłoby stworzenie reprezentatywnego indeksu, który na pierwszym miejscu uwzględniałby wagi dla wybranego katalogu branż, a dopiero w dalszej kolejności kapitalizację i płynność. – Ze względu na niższe wagi dwóch ostatnich warunków wskaźnik taki byłby może nie najlepszym miernikiem giełdowej koniunktury, za to lepiej odzwierciedlałby bieżącą sytuację polskiej gospodarki. Byłby to wskaźnik o wartości informacyjnej zbliżonej do indeksu WIG, za to z dużo większą czytelnością z powodu mniejszej liczby komponentów. O ile nie jestem wielkim fanem mnożenia liczby indeksów giełdowych, o tyle taki wskaźnik, funkcjonujący obok klasycznych indeksów ważonych kapitalizacją, miałby w mojej ocenie rację bytu – uważa analityk BM BGŻ BNP.

Paszkiewicz zwraca uwagę, że z powodu niewielkiej reprezentatywności spółek na GPW stworzenie dobrego „giełdowo" i „gospodarczo" indeksu jest bardzo trudne. Podkreśla konieczność oparcia głównego indeksu blue chips na kryteriach typowo giełdowych (wielkość i kapitalizacja). – Indeksy cenowe są instrumentem bazowym dla derywatów i z dlatego muszą być „ciężkie", tzn. obrazować obroty na giełdzie, aby nie dawać podstaw do manipulacji – wyjaśnia.

–  Być może dobrym rozwiązaniem jest śledzenie indeksów branżowych, które składają się z przedstawicieli jednego sektora i odpowiednio ważone pokazują nastawienie inwestorów do danego działu gospodarki – mówi szef działu analiz w CDM Pekao. Obecnie warszawska giełda publikuje 11 indeksów sektorowych. Eksperci zaznaczają też, że warto spoglądać na indeksy zrzeszające mniejsze spółki – mWIG40 i sWIG80 – które są bardziej zróżnicowane pod względem branż i nie są zdominowane przez którąś z nich.

[email protected]

Opinie

Marcin Materna, dyrektor działu analiz, Millennium DM

Czy WIG20 powinien dokładniej odzwierciedlać strukturę polskiej gospodarki? Taką rolę miał pełnić WIG30. Ale i w nim przewagę mają instytucje finansowe. Może rozsądne byłoby wprowadzenie indeksu, podobnie jak Dow Jones, zawierającego 20–25 spółek pozafinansowych. Jednocześnie indeks giełdowy to wskazówka, co się dzieje na giełdzie i jak zachowują się spółki giełdowe, abstrahując od branż, z jakich pochodzą. Od odzwierciedlania trendów w gospodarce jest PMI czy inne wskaźniki GUS, a mnożenie indeksów nic nie wnosi. To, co dzieje się w gospodarce, dość dobrze odzwierciedlają mniejsze indeksy – mWIG40 i sWIG80. Czy GPW powinna skorygować wskaźnik WIG20? Moim zdaniem można ewentualnie nieco skorygować maksymalny poziom, jaki mogłaby osiągać jedna branża w indeksie. MR

Kamil Hajdamowicz, analityk, BM BGŻ BNP Paribas

Indeks WIG20 z definicji powinien reprezentować 20 największych i najbardziej płynnych spółek. Warto jednak pamiętać, że bieżąca struktura tego wskaźnika, składającego się głównie z akcji banków, firm wydobywczych i spółek z sektora energetycznego, nie odzwierciedla w pełnym stopniu struktury polskiej gospodarki. Taki rozkład branż powoduje większą „sterylność" WIG20 na trwający obecnie wzrost gospodarczy. Ponadto tak się pechowo złożyło, że kluczowe branże w indeksie są narażone w ostatnich miesiącach na wyższy poziom ryzyka. Przykładowo sektor bankowy obciążają niskie stopy procentowe, spadek opłat za interchange oraz ryzyko polityczne związane z możliwymi rozwiązaniami dotyczącymi kredytów frankowych, co przekłada się na awersję inwestorów. MR

Parkiet PLUS
Jan Strzelecki z PIE: Jesteśmy na początku "próby Trumpa"
Parkiet PLUS
Co z Ukrainą. Sobolewski z Pracodawcy RP: Samo zawieszenie broni nie wystarczy
Parkiet PLUS
Pokojowa bańka, czyli nadzieje i realia końca wojny o Ukrainę
Parkiet PLUS
Przymusowy wykup akcji nie jest możliwy
Parkiet PLUS
Zagraniczne spółki z potencjałem
Parkiet PLUS
Obsługując naszych klientów, staramy się myśleć dokładnie tak jak oni