Od końcówki stycznia trwa odbicie na rynkach wschodzących. Czy ten trend zostanie podtrzymany, czy też mamy do czynienia tylko z chwilowym odreagowaniem po tym, gdy aktywa z rynków wschodzących zostały mocno wyprzedane?
Spodziewamy się, że duża zmienność utrzyma się na rynkach. Zmienność ta daje się we znaki rynkom wschodzącym już od dłuższego czasu. Surowce wyprzedano, podobnie jak waluty z rynków wschodzących, a odbicie na giełdach było częściowo związane z rozmowami prowadzonymi przez dużych producentów ropy, które jeszcze muszą przybrać bardziej konkretny kształt, by mocniej wspierać rynki. Przez ostatnie 12 miesięcy zmieniło się m.in. to, że ceny surowców mocno spadły, a waluty osłabły tak bardzo, że tworzy to warunki do rozejrzenia się za tym, co będzie w przyszłości. Nie spodziewalibyśmy się więc, by waluty nadal traciły na wartości w takim tempie jak w zeszłym roku, zwłaszcza że bilanse obrotów bieżących w wielu gospodarkach wschodzących się poprawiły. Ważne jest również to, że Fed wykonał pierwszy krok, podnosząc stopy procentowe. Od maja 2013 r. inwestorzy dawali wyraz swoim obawom przed tym, jakie skutki może mieć podwyżka stóp w USA. Te obawy się nie zrealizowały, a rynkowe oczekiwania mówią obecnie, że mało prawdopodobne jest, by doszło w tym roku do kilku podwyżek stóp w USA. Mamy więc do czynienia z uczuciem ulgi na rynkach, że podwyżkę mamy już za sobą.
Rynek się cieszy, że sytuacja gospodarcza jest na tyle zła, że perspektywa kolejnych podwyżek stóp się oddaliła?
W naszym zespole analitycznym, omawiając tę kwestię, rozważaliśmy nawet, czy Fed wykona krok wstecz i obniży stopy. Nie jest to popularna teoria, ale była u nas dyskutowana.
Co może wspomagać odbicie na rynkach wschodzących? Czy będzie to głównie wzrost cen ropy naftowej, czy też wyceny stały się już na tyle atrakcyjne, by powrócić na rynek?