Okazją do zorganizowania wystawy jest jubileusz 60-lecia rewolucyjnej koncepcji silnika z tłokiem obrotowym. Poprzednik marki Audi, NSU, odważył się zastosować tę nową technikę już we wczesnej jej fazie, w prototypowym modelu Prinz 3. Wystawa, która trwać ma od 20 maja do 5 listopada, pokazuje ten oraz kilka innych modeli NSU napędzanych silnikiem Wankla. Burzliwą historię tej progresywnej techniki ilustrują też silniki łodzi, silniki lotnicze i motocyklowe, ale też kosiarki do trawy i piły motorowe wytwarzane przez różnych producentów.
NSU Ro 80 to jeden z modeli napędzanych silnikiem Wankla.
Felixa Wankla już od późnych lat 20. ubiegłego wieku fascynowała idea silnika spalinowego z obrotowym tłokiem. Obroty zamiast uderzeń? Ta koncepcja wielu dziwiła, bo też była bardzo nowatorska. Od jej stworzenia do gotowego projektu, umożliwiającego produkcję seryjną, minęło ponad 30 lat. Po pod koniec 1953 roku skonstruował obrotowy tłok o kształcie trójkąta z zaokrąglonymi bokami, poruszającego się, razem z obracającym się wałem, w prawie okrągłej obudowie. Taka zasada działania jednostki napędowej wzbudziła zainteresowanie kierownictwa NSU. Producent samochodów i motocykli nieco uprościł technicznie skomplikowane elementy, ale idea pozostała ta sama i silnik pojawił się we wspomnianym prototypie modelu NSU Prinz 3 z 1959 roku a trzy lata później zadebiutował oficjalnie w... maszynie wyciągowej dla narciarzy wodnych zwanej Ski-Craft.
Za bezpieczeństwo limuzyny odpowiadały specjalnie zaprojektowane strefy zgniotu.
Spełnił oczekiwania i zaledwie rok później, we wrześniu 1963 roku, na targach IAA we Frankfurcie zaprezentowano premierowy model NSU Spider, również wyposażony w silnik Wankla. To pierwsze na świecie seryjnie produkowane auto z tego rodzaju jednostką napędową rozpaliło emocje związane z zastosowaniem tłoka obrotowego. Silnik Wankla był stosowany nie tylko w samochodach, ale też w skuterach śnieżnych, pompach pożarniczych, piłach motorowych, łodziach motorowych oraz motocyklach.