Reklama

Niemcy rezygnują z węgla. Schmidt ze wsi pcha ekozmianę

Niemieckie gminy od lat dążą do dekarbonizacji lokalnego wytwarzania energii. Nowym Świętym Graalem jest samobilansowanie się. Berlin pozostał w tyle ekologicznej rewolucji.

Publikacja: 29.11.2017 10:09

Przychody z elektrowni słonecznej na składowisku odpadów i sprzedaży zrębków drewna miejskie przedsi

Przychody z elektrowni słonecznej na składowisku odpadów i sprzedaży zrębków drewna miejskie przedsiębiorstwo gospodarki odpadami w Rhein-Hunsrück przeznaczyło m.in. na zbudowanie centrum edukacyjnego, elektrociepłowni na odpady z ogrodów i kompostownie. Oszczędności 11 mln euro na zakupie oleju. Na inwestycje poszło 7 mln euro.

Foto: Archiwum

– Kompromis między partiami tak różniącymi się w fundamentalnych kwestiach nie jest możliwy – bez ogródek stwierdził Jürgen Döschner, korespondent Radia WDR, pytany na początku listopada o szansę na stworzenie tzw. koalicji jamajskiej, co nawiązuje do kolorów partyjnych formacji: czarnego dla chadeków CDU/CSU, zielonego dla Partii Zielonych i żółtego dla liberałów FDP, jak na fladze Jamajki.

– Nic podobnego – oponował Thomas Griese z Partii Zielonych, sekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska Nadrenii-Palatynatu. – Skoro w naszym landzie udało się przekonać partnerów z SPD i FDP do rezygnacji z węgla, to możliwe jest to także na poziomie centralnym – przekonywał. Czas pokazał, że pierwszy z nich miał rację. Rozmowy o wspólnym rządzie na czele z Angelą Merkel spełzły na niczym. Zieloni nie chcieli przekroczyć czerwonej linii wyznaczonej w negocjacjach. Oczekiwali wypracowania ścieżki wychodzenia z energetyki węglowej. Liberałowie wskazywali zaś na utratę konkurencyjności gospodarki po jej dekarbonizacji.

Zderzenie podejść

Gminy wiejskie w okolicach Kolonii i Bonn to tereny – jak Śląsk – tradycyjnie utrzymujące się z węgla. Tu dyskusja o rezygnacji z czarnego paliwa jest ożywiona. Zwłaszcza że jesteśmy tuż przed szczytem klimatycznym w Bonn (zakończył się tydzień temu). W dawnej stolicy RFN ekolodzy okrzyknęli Niemcy największym trucicielem Europy z 18,3-proc. udziałem w emisji na kontynencie. Coraz liczniejsze publikacje w prasie, a także nasze nieoficjalne informacje ze źródeł zbliżonych do tamtejszego Ministerstwa Środowiska świadczą, że Berlin będzie miał problem z celem 40-proc. redukcji emisji do 2020 r.

To skutek trwającego procesu wyłączania elektrowni jądrowych – ostatnia molekuła nuklearnego prądu zniknie z sieci w 2022 r. – Nawet Zielonym w tej sytuacji nie zależy na zamykaniu odkrywek z dnia na dzień. Zwłaszcza że w 2018 r. zamkną się ostatnie kopalnie węgla kamiennego. Chodzi o wyznaczenie analogicznej ścieżki dla paliwa brunatnego. Jeśli zaczniemy ten proces w 2030 r., to być może poradzimy sobie z tym przez kolejnych 20 lat – dywaguje Döschner.

Rzut oka na dymiące kominy Neurath (4,2 GW na węgiel brunatny należące do RWE) z pobliskiego pola testowania nowoczesnych wiatraków (zaledwie 3 MW) małej firmy Windtestfeld pokazuje skalę wyzwań na drodze od wielkich jednostek do systemu zdecentralizowanego. Obrazek z Grevenbroich przywodzi na myśl Górę Kamieńsk z farmą PGE, postawioną na rekultywowanych terenach odkrywki dla Bełchatowa.

Reklama
Reklama

Mimo to typowy krajobraz roztaczający się za oknem to lasy wiatraków wyrastające ze wzgórz okalających wioski. Pod nimi morze paneli fotowoltaicznych na dachach prosumentów, czyli obywateli produkujących prąd na własny użytek i sprzedających nadwyżkę do sieci.

Choć statystyczny Schmidt nie wydaje się wielkim fanem Energiewende, to jednak chętnie korzysta z jej dobrodziejstw. – Byłoby najlepiej, gdyby cały czas była mgła. Wtedy nie byłoby widać wiatraków – referuje swoją rozmowę z pracownikiem hotelu jeden z moich kolegów po fachu, podobnie jak ja uczestniczący w objeździe. Od polityków lokalnych można też usłyszeć o podobnych do tych u nas protestach przeciwko sadowieniu wiatraków. Każdy kraj związkowy ma swoje przepisy w zakresie minimalnej ich odległości od domów. To widełki od 800 m do 2 km. Bawaria ma najbardziej restrykcyjne zasady. Dlatego farmy tam nie powstają, choć lokalni politycy oficjalnie są za rozwojem OZE.

Są też odmienne przykłady. Mieszkańcy Nadrenii-Palatynatu do 2030 r. mają korzystać z energii w 100 proc. pochodzącej z OZE. Dwa lata temu było to już 47 proc., a 40 proc. prądu było generowanych lokalnie. To właśnie gminy wiejskie biorą na swoje barki największy ciężar transformacji, która ma doprowadzić do mniej emisyjnego wytwarzania prądu i ciepła.

Dwie sąsiadujące ze sobą wioski w powiecie Rhein-Hunsrück postawiły wspólną elektrociepłownię – obok pola kolektorów słonecznych o powierzchni 1,4 hektara stoi instalacja na biomasę z dwoma kotłami na pellet drzewny (o mocy 900 i 360 kW) wykorzystywany głównie zimą. Ciepło magazynowane jest w dwóch zbiornikach, każdy o pojemności 60 tys. litrów. Instalacja dostarcza ogrzewanie i ciepłą wodę mieszkańcom Neuerkirch i Külz (prąd pozyskiwany jest z paneli na dachach). Na jej budowę poszło 5 mln euro, z czego 3,8 mln euro stanowił kredyt, a resztę dotacja z budżetu państwa. Całość oddano do użytku w sierpniu 2016 r. (w 2009 r. powstało źródło na pellet). Gminy oczekują zwrotu w ciągu dziewięciu–dziesięciu lat.

Lokalne korzyści

Korzystają także mieszkańcy. Nie tylko oddychają czystszym powietrzem (emisje spadły o 1200 ton rocznie), ale też mają nieco niższe rachunki. Miasto oszczędza ok. 240 tys. euro rocznie, które wcześniej wydawało na olej opałowy. – Trzeba było nakłaniać ludzi do podłączania się do sieci. Argumentem przeważającym okazał się ten dotyczący położenia sieci światłowodowej dającej dostęp do szybkiego internetu – wspomina Volker Wichter, burmistrz gminy Neuerkirch. Na doprowadzenie rury ciepłowniczej do domu każde gospodarstwo dostało też 4 tys. euro dotacji. To jeden ze sposobów redystrybucji środków pozyskiwanych z podatków lub/i sprzedaży prądu z instalacji produkujących ekologiczny prąd. – Energetyczna transformacja obszarów wiejskich tylko wtedy odniesie sukces, gdy decydenci zaangażują lokalną społeczność i zapewnią jej szeroki udział w korzyściach płynących z tych zmian – tłumaczy Tony Christ, były burmistrz Mastershausen. Przychody z wcześniej postawionych wiatraków umożliwiły w 2011 r. realizację szeroko zakrojonego programu instalowania na dachach mieszkańców paneli słonecznych – w sumie powstało wtedy 3,25 MW. Wartość wszystkich zrealizowanych projektów sięga dziś milionów euro. Nie tylko odnowiono drogi i położono sieć internetową, podnosząc atrakcyjność okolicy dla zainteresowanych kupnem domu (jeśli jest on przeznaczony do remontu, można dostać nawet 50 tys. euro na termoizolację). Stworzono też place zabaw, ścieżki spacerowe czy miejsca spotkań seniorów. Prezent na budowę mostu linowego dostała sąsiednia gmina Mörsdorf. Rozciągająca się 100 m nad ziemią i długa na 360 m stalowo-drewniana konstrukcja stała się magnesem na turystów. Wioska rozkwitła, zapełniając się barami i restauracjami.

Hojne dopłaty osładzają nieco obywatelom ciężar transformacji. Gospodarstwa i małe firmy płacą za każdą zużytą kWh 6 eurocentów (przemysł energochłonny ma ulgi). Daje to ok. 24 mld euro rocznie. – Ludzie narzekają na dopłaty do OZE. Lepiej jednak wspierać zieloną energetykę niż kopaliny i atom. Za tak duży wzrost rachunków na przestrzeni ostatnich dekad odpowiadają bowiem coraz większe subsydia właśnie na te źródła – przekonuje Bertram Fleck, były starosta powiatu Rhein-Hunsrück w Nadrenii-Palatynacie. Pokazuje mi wykresy. Wynika z nich, że Schmidtowie w 2012 r. za energię płacili średnio 6,3 tys. euro wobec ok. 2,5 tys. euro 20 lat wcześniej. Drugi slajd mówi o ukrytych i jawnych subsydiach dla paliw kopalnych, które w latach 1970–2010 sięgnęły 429 mld euro. Do OZE dopłacono w tym czasie 54 mld euro.

Reklama
Reklama

Mieszkańcy Wolfhagen w Hesji wzięli sprawy we własne ręce i 15 lat temu stworzyli spółdzielnię energetyczną. W odróżnieniu od 900 takich podmiotów w Niemczech zawalczyli o wykupienie sieci od dystrybutorów. Bez tego 100-proc. produkcja z OZE nie byłaby możliwa. Ten cel udało się osiągnąć w 2014 r. Rok wcześniej, niż zakładano. Dziś gmina z zainstalowanymi 20 MW mocy słonecznych (na mieszkańca przypada 320 kW, co jest rekordem w skali niemieckiej i europejskiej), 12 MW z farm wiatrowych i instalacją na biomasę na 1 MW produkuje więcej, niż zużywa. Wyzwaniem są dni bezwietrzne i pochmurne tzw. ciemnej flauty. Spółdzielnia na takie okoliczności chce się zabezpieczyć, by zużywać jak najwięcej prądu produkowanego lokalnie. Dlatego na wybranej grupie kilkudziesięciu gospodarstw testuje rozwiązanie zarządzania popytem. Motywacją są taryfy zależne od prognoz pogody i cen hurtowych (jest pięć stawek: od 16 do 46 centów/kWh wobec 26–27 centów/kWh standardowo). Projekt ma odpowiedzieć na pytanie, czy wiedza o wyższej cenie w danej godzinie wpływa na ograniczenie poboru. – Część z uczestników eksperymentu zmieniała przyzwyczajenia. Najlepsi od stycznia do października zaoszczędzili nawet 400 euro – lepsze rezultaty uzyskiwano tam, gdzie zainstalowano pompę ciepła i auto elektryczne jako magazyn. Bywało jednak i tak, że niektórzy przez kilka dni nie brali nawet prysznica, ale na tym nam nie zależy – śmieje się Markus Huntzinger w Wolfhagen Energy. – Są też przypadki, gdzie trzeba byłoby dopłacić 80 euro – dodaje .

Na wysypisku śmieci należącym do Rhein-Hunsrück testuje się zaś pierwszy akumulator energii o pojemności do 60 kWh. To zasób potrzebny czteroosobowej rodzinie na tydzień. Władze powiatu chcą postawić dziesięć podobnych i jeden o pojemności 4 tys. kWh. Celem jest stabilizowanie sieci i jak największe zużycie lokalne, np. by ograniczyć rozbudowę linii najwyższych napięć. Efekty analiz prowadzonych przez firmę Westnetz (spółkę córkę Innogy wydzielonego z RWE) w ramach projektu Designetz będą znane do końca 2020 r. Powstaną scenariusze rozszerzania sieci pod rosnące moce odnawialne. To jeden z kilku projektów nad Renem – każdy ma być odpowiedzią na inny problem.

[email protected]

Parkiet PLUS
Mikołajkowy prezent dla kredytobiorców od RPP. Ale nie dla deponentów
Materiał Promocyjny
Inwestycje: Polska między optymizmem a wyzwaniami
Parkiet PLUS
Czy polskie społeczeństwo w sferze finansowej postępuje uczciwie?
Parkiet PLUS
Inwestorzy nie boją się o obligacje deweloperów
Parkiet PLUS
Konsumpcja zaczyna hamować wzrost oszczędności
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Parkiet PLUS
Po dwóch latach Europejska Emerytura dała ponad 30-proc. stopę zwrotu
Parkiet PLUS
Miliardowe zyski banków. To ostatni tak dobry kwartał przed podwyżką CIT?
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama